|
www.piszsmialo.fora.pl twoje talenty literackie
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
luk
RPG masters
Dołączył: 31 Paź 2007
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z daleka
|
Wysłany: Czw 20:08, 20 Gru 2007 Temat postu: Rick |
|
|
Dość tematów SW . Nie jest jeszcze dopracowane i to dopiero początek ale wydaje mi się niezłe .
Jak zwykle późnym wieczorem wróciłem do domu. Rzuciłem kurtkę, zdjąłem buty i usiadłem na krześle. Obserwowałem strugi deszczu spływające po szybach.
Nie chciało mi się nic robić. Czekałem na jakiś cud, który sprawi że ten dzień będzie troszkę ciekawszy od poprzednich. Codzienna rutyna była przygnębiająca. Cały czas to samo. Wstajesz, jesz śniadanie, idziesz do pracy, mówisz "Tak, oczywiście sir", puszczasz oko do sekretarki, wracasz do domu, jesz obiad, kolacje i w końcu kładziesz się spać.
"Dryyyyń" - dźwięk dzwonka telefonu przebił jak grzmot ciszę panującą w pokoju.
- Słucham - odebrałem.
- Yyyy Pan Rick? - zapytał męski gruby głos
- Tak - odparłem trochę zdziwiony
- Może się pan stawić na lotnisku za kilka minut?
- Yyyy... no...
- To świetnie. Będę czekał przy głównym wejściu.
Spojrzałem na wyświetlacz. Rozłączył się. Coś takiego... Nawet się nie przedstawił. "Trudno" - pomyślałem. Założyłem kurtkę i wyszedłem na ulicę. Nie było tu zbyt tłoczno. Właściwie nie było tu nikogo. "Mieszka tu kilka milionów ludzi i nikt nie wychodzi na ulicę" - przeszło mi przez myśl. Puste parki, małe ciemne uliczki, zniszczone przystanki autobusowe i stare pogniecione pojazdy nieznanej marki wolno sunące po ulicach. Tak właśnie wygląda Warszawa w połowie XXI wieku.
Lotnisko było nie daleko więc zwyczajnie przeszedłem się pieszo. Przy wejściu faktycznie ktoś czekał. Wyglądał bardzo poważnie, a z klap na jego mundurze w który był ubrany wyczytałem, że jest starczym oficerem.
- Witam - zaczął - Nazywam się...
- Urlyk von Jungingen - przerwałem mu, pokazując srebrną plakietkę przypięto do munduru.
- Rick... Kiedy ty skończysz z tymi żartami?
- Przecież dobrze wiem jak się nazywasz. Czego chcesz Marcel?
- Tego - powiedział wyciągając jakieś papiery. - To najnowszy prototyp. Jeśli zdobędziesz dla mnie plany tego cacka, twoje wynagrodzenie wzrośnie o 300%.
- 300% mówisz... - jakoś nie specjalnie w to wierzyłem.
- Za 20 minut masz samolot do Murmańska. Wszystkie dane dostaniesz w żółtej teczce. Potem oddaję sprawę w twoje ręce.
***
- Ten samolot nigdy nie powinien latać - marudził jeden z pasażerów. - Popatrz tylko na tę rdze.
- Czy to na pewno jest bezpieczne? - rzuciła jego żona - Nie chcę uszkodzić sobie fryzury...
- Przepraszam - przerwałem im po kilku minutach - Niech z łaski swojej zamknie pani jadaczkę. Fryzurze raczej nic się nie stanie. Chyba że to ja ją uszkodzę.
Po tym krótkim zdaniu w samolocie zapanowała głucha cisza. Tylko jakaś niezdarna stewardessa upuściła kubek, rozlewając w ten sposób wrzącą herbatę na kolana pasażera. Nareszcie mogłem spokojnie zając się zadaniem. Właściwie było ono proste. Włamać się do budunku pod przykrywką, ukraść pewną rzecz i wracać nie martwiąc się o nic. Szkoda tylko że ta rzecz była tak pilnie strzerzona. Mała forteca tuż nad morzem, a w niej mój cel.
- Kiedy w końcu wylądujemy? Nie wiem jak jeszcze długo wytrzymam wśród tych przeciętnych ludzi...
"Dość" - pomyślałem. - "Muszę się z tąd wydostać."
Wstałem, rozprostowałem się i podszedłem do tylnych drzwi samolotu.
- Panie i Panowie - powiedziałem - Żegnam was.
I zwyczajnie jakby nigdy nic pociągnąłem za dźwignię z napisem "Open". Drzwi odskoczyły wpuszczając okropny ryk silników. Wystawiłem głowę i fala zimnego powietrza uderzyła mnie jak kij od golfa. Nie miałem czasu żeby myśleć o bólu. Za chwilę na pokładzie samolotu wybuchnie panika i z pewnością pojawi się ochrona. Wystawiłem nogę i powoli przechyliłem się w kierunku wyjścia. Zgubiłem orientacje gdzie góra, a gdzie dół. Po kilku sekundach zerknąłem na oddalajacy się samolot. Był już małą plamką na tle niebieskiego nieba. Spojrzałem spowrotem w dół. Zamek Cadbury, mój cel, był dokładnie pode mną. Zanurkowałem aby szybciej dotrzeć na miejsce. Kiedy już wyleciałem z warstwy chmur otworzyłem spadochron.
Widoki były przepiękne ale nie miałem czasu aby się nimi cieszyć. Wylądowałem na małej polance nie daleko zamku. Zamek Cadbury był położony nad morzem na wysokim, stromym klifie. Był trudny do zdobycia i na pewno w czasach średniowiecza przysporzył bólu glowy wielu władcom.
Odpiąłem spadochron i ukryłem go w krzakach. Zdjąłem marynarkę pod którą miałem strój z grubej czarnej tkaniny z wieloma kieszeniami i przede wszystkim z moją Berettę (fascynująca broń [link widoczny dla zalogowanych] macie zdjęcie ) przypiętą do paska. Założyłem tłumik i schowałem się pod niskim murkiem. Włożyłem magazynek i zaciągnąłem zamek. Powtórzyłem sobie krótko plany zamku i lekko skulony szybkim, cichym krokiem zacząłem iść w kierunku tylnego wejścia...
Przed chwilą skończyłem pisać. Może wydawać się w niektórych fragmentach trochę.... inne ale to mój styl (patrz podpis) .
PS: Sorry za wszystkie błędy ortograficzne.
Narazie znalazłem tylko jeden ortograficzny (może wcześniej ktoś inny przeglądał?) //MART-X[/list]
Ostatnio zmieniony przez luk dnia Pią 13:35, 21 Gru 2007, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
pitye
Dołączył: 15 Lis 2007
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Gondoru ;)
|
Wysłany: Czw 23:25, 20 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
No więc po kolei:
- Twój styl pisania bardzo mi pasuje i podoba się,
- wizja Warszawy przedstawionej w tym opowiadanku jest trochę "inna" niż zwykle, choć nie mówię przez to że gorsza, hmmmm... powiedziałabym, że może inspirująca...
- mam mini uwagę (kosmetyczną w sumie):
Cytat: | Zamek Cadbury, mój cel, był dokładnie nade mną | - chyba pode mną ( no chyba, że nie obowiązują w tym opowiadaniu prawa fizyki)
kilka błędów interpunkcyjnych, a na ortograficzne nie zwracałam zbytniej uwagi (nic mi się w oczy nie rzuciło )
A i jeszcze... Czekam na kontynuację
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
luk
RPG masters
Dołączył: 31 Paź 2007
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z daleka
|
Wysłany: Pią 13:39, 21 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
O faktycznie. Już poprawiłem .
PS: Cieszę się że komuś spodobał się mój styl. Z reguły kiedy piszę po swojemu nikt nie zwraca na opowiadanie najmniejszej uwagi .
Edit: A co do wizji Warszawy to czasem zdarza mi się być pesymistą i poprostu nie mogłem się oprzeć .
Ostatnio zmieniony przez luk dnia Pią 13:43, 21 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
pitye
Dołączył: 15 Lis 2007
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Gondoru ;)
|
Wysłany: Pią 15:59, 21 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
To, że masz własny styl pisania to dobrze. Zawsze jakieś urozmaicenie A poza tym opowiadania pisane w innym stylu są z reguły ciekawsze i zaskakujące...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MART-X
Administrator
Dołączył: 21 Paź 2007
Posty: 216
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 0:06, 22 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
Przed chwilą przeczytałem. Uważam, że świetne. Ofertę moge przeżucić na opowiadanka z tej serii jeśli chcesz. Ja też może zacznę pisać coś z innej beczki niż Star Łors ().
Ostatnio zmieniony przez MART-X dnia Sob 21:32, 22 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Babcia-Z
Jury
Dołączył: 24 Paź 2007
Posty: 72
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 11:45, 22 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
Przykro mi,ale nie przekonuje mnie główny bohater.No, bo jak superagenta może wyprowadzić z równowagi paniusia,której jedynym zmartwieniem jest fryzura.A reakcja w stylu "zamknij jadaczkę"nie przystoi supermenowi,tym bardziej,iż uważa,że jest ponad przeciętność współpasażerów.Moim zdaniem,jego decyzję o skoku przekreśla motywacja-obecność przeciętnych ludzi na pokładzie.Co to za powód?!Motywem było zadanie do wykonania.Zrozumiałabym,gdyby na pokładzie był szpieg,który go śledził.I jeszcze jedno-z tekstu zrozumiałam,że trasa lotu prowadziła z Warszawy do Murmańska.Jak na tych terenach znalazł się średniowieczny zamek Cadbury?Murmańsk powstał wszak w pierwszych latach 20go wieku.A może jakaś twierdza tam była,albo w czasie lotu zniosło go na zachód(Norwegia,Szwecja....)?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
luk
RPG masters
Dołączył: 31 Paź 2007
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z daleka
|
Wysłany: Sob 17:03, 22 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
A nie mówiłem ? To, że po drodze znalazł się zamek Cadbury wyjaśnie w kolejnej części. A co do szpiega na pokładzie to gdzie tu sansacja?! Jak bym chciał pisać takie opowiadanie to bym się za nie w ogóle nie brał tylko obejrzał sobie jakiś film z Jamesem Bondem. Tak mi lepiej pasowało. Chciałem żeby główny bohater (Rick), nie był kolejnym głupim "dżentelmenem". W dodatku zdradzę, że to nie jest żaden supermen. Raczej blackmen , który nie do końca przejmuje się dobrem dla ludzkości. Powiedział bym więcej ale nie chcę psuć drugiej części.
Kilka błędzików. //MART-X
Edit: Wiedziałem że się przyczepisz . To z pośpiechu. Nie miałem czasu sprawdzić.
Ostatnio zmieniony przez luk dnia Sob 21:37, 22 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
pitye
Dołączył: 15 Lis 2007
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Gondoru ;)
|
Wysłany: Sob 23:14, 22 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
Małe odejście od tematu... MART-X u Luka poprawiasz błędy, a według mnie w twoim poście jest błąd (nie wiem czy specjalnie, ale rzuciło mi się w oczy) "przeżucać" - pierwszy raz widzę takie słowo.... chyba chodziło ci o "przerzucać"
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Babcia-Z
Jury
Dołączył: 24 Paź 2007
Posty: 72
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 11:00, 23 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
Tu nie chodzi o to, czy to dżentelmen,który coś robi dla ludzkości(trochę przesadne określenie).Czytałam tekst i znam dialog Ricka z tym"starczym"kapitanem(przy okazji popraw, bo pewnie chodzi o starszego) Marcelem i wiem,że główną rolę gra forsa(ten wzrost wynagrodzenia o 300%)Moim zdaniem taki black-typ nie reaguje na denne zachowanie otoczenia skokiem z samolotu,bo staje sie niewiarygodny.Gdzie tu zimna krew i bycie ponad "małości"tego świata.Mimo uwag czekam na kontynuację opowiadania.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MART-X
Administrator
Dołączył: 21 Paź 2007
Posty: 216
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 18:07, 12 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
Mam pytanie do luka! Kiedy będzie kolejna część? Dawno nic nie pisałeś, a przecież masz RPG'a. Przychodź! Plis.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|