|
www.piszsmialo.fora.pl twoje talenty literackie
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
roxeus
Dołączył: 08 Lut 2008
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 15:47, 08 Lut 2008 Temat postu: Max Iceman i Nieistniejące Wrota |
|
|
Witajcie To moje opowiadanko, które pisałem rok temu. Aktualnie pisze trzecią część. To jest najbardziej niedorobione, bo robiłem je do konkursu szkolnego i mialem napisać je w miesiąc...
1.Legenda
Pewnego dnia Max Iceman odczytywał tajemniczą legendę, wykutą w kawałku płaskiego głazu, która była tak zaszyfrowana, że wszyscy naukowcy myśleli-jest po prostu nie do odczytania. Dlatego powierzono mu tę pracę, bo był najlepszym specjalistą od kodów, szyfrów, hieroglifów itd. Max (jest psem) też już myślał, że nic z tego. Przystanął na jednym zdaniu, którego nie mógł rozczytać. Jednak
z czasem, zaczął pojmować treści zawarte
w legendzie.
W końcu ukończył pracę. Legenda brzmiała tak:
„Jeden wybraniec pójdzie na wyspę, która nie istnieje. Odważy się przejść przez gęsty busz. Pokona wiele niebezpieczeństw: dzikie, zmutowane zwierzęta, tubylców, którzy nie witają z uśmiechem na twarzy, minie wiele pułapek, katastrof i mnóstwo innych zagrożeń. Tyle trudu zostanie mu wynagrodzone. Dojdzie do Nieistniejących Wrót, które kryją w sobie wiele niespodzianek i całą prawdę. Ale to nie będzie takie łatwe, będzie jej pilnował starożytny strażnik
o wysokości 100m, który panuje nad wszystkimi żywiołami: ogniem, wodą, ziemią, wiatrem,
a najgorsze jest to, że umie wywoływać realistyczne przewidzenia. I dlatego nikt nie znalazł tej wyspy. Jedynie wybraniec może go pokonać. Ale może być też tak, że mu się nie uda.”
Przez dłuższy czas, zastanawiał się, kto może być tym wybrańcem. Po chwili pomyślał, że legendy zawierają trochę prawdy i trochę fałszu. Doszedł do wniosku, że ta legenda to jedno wielkie kłamstwo.
Po krótkiej chwili znów spojrzał na zaszyfrowaną legendę. Zobaczył coś dziwnego. Pojawił się znaczek, którego Max wcześniej nie zauważył. Było tam widać, coś przypominające wielki ocean.
Nagle przyszedł przyjaciel Maxa - Fred. Max powiedział, ze udało mu się przetłumaczyć legendę.
Fred popatrzył na kartkę.
-I co o tym myślisz?- spytał Max
-O czym. Przecież nic tu niema- powiedział Fred.
-Jak to?- powiedział pies patrząc na kartkę.
-No tak. Ta kartka jest pusta.-odpowiedział kolega.
Max popatrzył na kartkę faktycznie nic nie było, zniknęło, również ten znak o miejscu wyspy. Leżał tylko pusty, czysty głaz…
2.Wyprawa do muzeum historii
Max wstał, ubrał się i poszedł zjeść śniadanie. Popatrzył na swoją byłą pustą kartkę od legendy. Znów było widać na niej całe tłumaczenie.
Postanowił więc pojechać do Muzeum Historii, aby sprawdzić kilka rzeczy.
W Muzeum szukał danych o tajemniczej wyspie. Starał się zdobyć informacje od znajomych naukowców, jednak dla nich również było to zagadką. Tracąc już nadzieję, że cokolwiek znajdzie, przez przypadek dostrzegł starą, zniszczoną księgę, napisaną w identycznym języku jak legenda na kamieniu. Napisane w niej było o Strażniku Nieistniejących Wrót na Tajemniczej Wyspie. Okazało się, że nie tylko włada 4 żywiołami, ale również panuje nad ciemnością. Jest niepokonany. Nie zrani go żadna zwykła broń ani magia. Jedynie najmocniejsze światło może go zniszczyć. Wybiegł z budynku i udał się
( z książką) do historycznego geografa. Pięć minut później już siedział u niego w gabinecie.
Max spytał się go czy zna jakieś starożytne wielkie oceany. Geolog opowiedział mu o wielkim oceanie, który istniał bardzo dawno temu. Teraz prawdopodobnie znajduje się pod oceanem Spokojnym. Max myślał, że to nie może być takie łatwe i pojechał do domu. Postanowił wykupić bilety do Hamakhaki i spokojny poszedł spać.
3.Wyprawa na Hamakhaki
Max spakował się, wziął tłumaczenie legendy
i księgę o strażniku. Postanowił polecieć swoim helikopterem na lotnisko, ponieważ samochodem było by bardzo długo, a lot trwał zaledwie 30 minut. Wzleciał w powietrze, ale nagle zobaczył wielkiego strażnika wrót. Max tak się przeraził, że zemdlał.
Po chwili obudził się, widząc jak jego helikopter spada w dół, lecz on szybko zapanował nad maszyną
i ustabilizował tor lotu. Zdziwił się trochę, ponieważ przed chwilą był przed domem, a po chwili znalazł się już na lotnisku. Zajęło mu to tylko jedną minutę. Wylądował na lotnisku. Akurat była ta chwila, kiedy pasażerowie wchodzili do samolotów. Samolot
z zewnątrz wydawał się bardzo mały, lecz w środku był wielki. Gdy maszyna wzniosła się na odpowiednią wysokość zaczęła lecieć. Max, aby uniknąć spotkania ze strażnikiem zasnął. Śniło mu się, że jest wybrańcem, odnalazł wyspę i wrota, natomiast strażnik nie istniał. Wszedł do wrót, a tam zobaczył wielki wulkan i spadające meteoryty. Ujrzał drugie wrota, przez które wszedł. A tam nic nie było, była kompletna pustka, ciemność. Max obawiał się najgorszego. Obawiał się, że tam siedzi strażnik. Zobaczył jego wielkie żółte ślepia. Strażnik podniósł pięść, zamachnął się, jego pięść leciała w stronę Maxa była już tuż tuż, a nagle trzask…
Max był znów w samolocie. Cały zlany potem. Myślał przez chwilę, że już nie pójdzie do wrót.
Ale pocieszyło go to, że w legendzie napisane jest- wybraniec go pokona, a Max ufał, że on nim jest. Za godzinę samolot miał dotrzeć na miejsce. Max widział z samolotu wyspę. Przypominała z wyglądu literę X. Bezpiecznie wylądowali na miejscu. Max po-patrzył na tabliczkę z napisem miasta, a tam było napisane „Kamieńwkrzaki”, a nie Hamakhaki. Pilot samolotu powiedział, że wieża lotnicza pomyliła kierunki i trafili nie w to miejsce, co trzeba. Więc polecą jeszcze raz. Wszyscy wsiedli do samolotu
i polecieli. Po 2 godz. dolecieli. Wyspa Hamakhaki była bardzo ładna. Miała wszystkie cuda natury. Była najpiękniejszą wyspa, jaką Max widział. Wyszedł na plażę i zobaczył piękny ocean Spokojny chodź wydawał mu się bardzo dziwny, ponieważ był bardzo niebieski. Max bez wahania wskoczył do wody.
Po pływaniu poszedł do swojego apartamentu „Pod Dziką Brzozą”. Od razu rzucił się na lóżko i zasnął.
4. Wyspa KaliManjari
Max po wyspaniu się poszedł nad ocean. Kupił bilet na motorówkę. Popłynął na wyspę Kalimanjari. Ta wyspa miała posągi identyczne jak na Wyspie Wielkanocnej. Przypatrzył im się dokładnie. Patrzył na nie bardzo długo. Nie wiedział czy mu się to zdawało czy nie, ale widział jakby jeden z posągów otworzył usta i powiedział – „Nadszedł twój czas Maxie Icemanie. Niedługo odnajdziesz wyspę Siedmiu Smoków, na której znajdują się Wrota. Odnajdziesz wyspę poprzez medalion, który leży na ziemi. Będzie ci służył jako medalion mocy. Powodzenia.” Max myślał, że albo oszalał, albo był to sen. Iceman szybko pobiegł do swojego przewodnika. Spytał się go:
-Czy te posągi mówią?- spytał się pies.
-Raczej nie, ale ludzie mówią, że co 500 lat ożywają
i zaczynają mówić - odpowiedział przewodnik-Stuffy.
-A czy słyszałeś cos o nieistniejących wrotach
i strażniku ich?.-
-Tak słyszałem.-
-A słyszałeś o ich legendzie-?
-Nie. Nie słyszałem.-
-To szkoda, bo ja tak.-
-Tak? Opowiedz mi o niej.-
Max opowiedział wszystko szczegółowo.
-Czyli mówisz, że ty jesteś tym wybrańcem, tak?-
-No chyba tak.-
-Chcesz szukać tej wyspy?-
-Tak.-
-Ale, w jaki sposób? Przecież jej nie widać.-
-Nie wiem, coś wymyślę.-
-Dobra, musze już iść.-
-Ja też.-
Max przypomniał sobie, że tamten posąg wspominał
o medalionie, który pomoże mu pokonać strażnika. Więc pies sprintem udał się do miejsca z posągami. Na ziemi leżał złoty medalion w kształcie rombu. Na środku był wypukły odcisk łapy psa. Max sięgnął po niego. Gdy go wziął zaczął świecić bardzo mocno na biało. Po chwili sam się uniósł w powietrzu i zawiesił się na szyi Maksa. Teraz bardziej przypominał naszyjnik niż medalion. Pies popędził do muzeum. Bardzo długo szukał czegoś podobnego do jego medalionu i w końcu znalazł. Było tam napisane,
że ten medalion w starożytności oznaczał znak światła. Max domyślił się, że to medalion pomoże mu zniszczyć strażnika i dostać się do Wrót. Po tym wszystkim poszedł do biblioteki, aby poszukać jakiejś książki o medalionie. Znalazł to, że medalion wykuli Mnisi Światła w kuźni Przeznaczenia. Miał on zapobiegać wojnom i odstraszać złe duchy. Ten, kto go posiadał miał niesamowitą siłę, był szybszy od prędkości światła, widział to wszystko, co inni nie mogli zobaczyć, jeśli chciał mógł usłyszeć odgłosy nawet z odległości 1miliarda kilometrów. Najgroź-niejszy był medalion. Osoba, która go posiadała mogła zniszczyć prawie wszystko. Max znalazł tylko tyle. Reszta stron była powyrywana. Max, aby się upewnić zapytał właściciela biblioteki. Powiedział, że więcej książek nie ma na ten temat, a tę książkę dostali już dawno temu. Powiedział też, że kiedyś była pełna jeszcze przed dostarczeniem jej do biblioteki. Bibliotekarz zaznaczył też, że ktoś za wszelką cenę chciał coś ukryć, bo nawet we wszystkich 496 kopiach tej księgi brakuje tych samych stron.
Maxio powrócił na wyspę i poszedł do apartamentu „Pod Dziką Brzozą”. Położył się na łóżku. Zaczął sobie układać myśli z tajemniczego dnia. Po krótkiej chwili zapadł w głęboki sen.
5.Wyspa Siedmiu Smokow
Max wstał i bez śniadania pobiegł nad Ocean. Od początku wiedział, że coś jest nie tak. Zobaczył na horyzoncie wyspę, której wcześnie nie było. Było widać na niej wielkie, wysokie drzewa. Max bez wahania wszedł do byle jakiej łodzi i wypłynął na Ocean. Łódź wprawdzie nie była szybka, ale wyspa przybliżała się coraz bardziej. Aż w końcu była tylko kilkadziesiąt metrów od psa. Po 1 minucie Max dopłynął. Wyskoczył z łodzi i rzucił się na wyspę. Zamiast trafić na ląd Max trafił do wody, ponieważ wyspa zniknęła. Wskoczył do łódki i dopłynął do wyspy. Na wyspie pewna osoba powiedziała Maxowi, że jego przewodnik Stuffy zaginął. Max domyślał się, czemu tak się stało. Dla niego było to pewne, że ta osoba, która wyrwała kartki z księgi o medalionie, również porwała Stuffego, dlatego że on znał legendę. Max postanowił jeszcze raz wypłynąć na Ocean
i znaleźć wyspę Siedmiu Smoków. Pies wziął najszybszą motorówkę i popłynął. Wyspa znów była. Docisnął gaz, aby jak najszybciej płynąć. W końcu dopłynął. Rzucił kamieniem w wyspę. Kamień odbił się od piasku i wylądował głęboko w buszu. Max wysiadł z łódki i wszedł na wyspę. Okazało się, że tym razem była prawdziwa. Udał się do środka buszu. Było tam normalnie. Rosły drzewa, krzewy i rośliny. Pies po chwili usłyszał głośny ryk. Przestraszył się. Ale nic go nie zatrzymywało i szedł dalej. Zobaczył coś podobnego do małpy o głowie koali, tułowia hipopotama, szyi żyrafy, a ogona lwa. Max przeszedł dalej. Po chwili na ziemi zobaczył narysowanego, czerwonego smoka. Max nie miał pojęcia, co to mogło oznaczać. Ale szedł dalej. Powoli otoczenie zmieniało się w wymarłe. Drzewa były umarłe. Naprzeciwko Maksa o jakiś 1km oddalony był uaktywniony wulkan. Pies zaczął bardzo szybko biec przed siebie. Nad sobą zauważył latającego, czerwonego smoka, który zionął ogniem. Zupełnie nie zwracał uwagi ani na Maxa, ani na wybuchający wulkan. Leciał jak gdyby nic się nie działo. Max cały czas biegł. Aż
w końcu się zatrzymał. Na ziemi zobaczył narysowanego drugiego smoka o barwie niebieskiej. Pies powoli domyślał się, o co chodzi. Otoczenie zmieniało się na zimowe. Drzewa były zamarznięte. Na ziemi leżał śnieg, a niebo było białe. Tym razem na niebie latał śnieżny smok, który zionął lodem. Stawało się coraz zimniej Max myślał, że już nie przeżyje, ale na szczęście na śniegu był narysowany szary smok. Kraina stawała się jak na pustkowiu, tylko wszędzie były kamienie. Na tym niebie latał szary smok, który z paszczy wyrzucał kamienie. Max z trudem je omijał, ale na szczęście nie dostał kamieniem. W końcu zauważył kolejnego narysowanego smoka. Ten z kolei był niebieski. Max nagle znalazł się na plaży. Przy morzu leżała na piasku tratwa. Pies wsiadł na tratwę. I nagle medalion zaczął świecić, a tratwa zaczęła płynąć z niesamowitą prędkością. Po chwili zerwała się burza, która wywołała sztorm. A na środku morza był wir wodny, który utrudniał Maxowi przepłynięcie. Medalion zaczął jeszcze bardziej świecić na biało tak, że jego blask oślepiał Maxa. Tratwa wzniosła się wzwyż
i przeleciała wir wodny. Wiele piorunów próbowało trafić tratwę, ale ona zwinnie tego unikała. Nareszcie tratwa dotarła do końca morza i Max wysiadł na brzeg. I tam zauważył niebieskiego smoka, który zionął wodą. A na piasku był narysowany już piąty smok koloru zielonego. Max wszedł w jeszcze bardziej dziki busz niż przedtem. Przed sobą zobaczył wielką istotę przypominającą King Konga. Ta wielka małpa zaczęła ryczeć. Potem chciała uderzyć Maxa, ale on odruchowo odskoczył i zaczął biec. Z taką szybkością jak była opisywana w księdze, czyli-nadświetlną. I po drodze zauważył zielonego smoka, który z pyska wyrzucał rośliny. Max ominął cały dziki busz i trafił na kolejnego smoka o kolorze żółtym. Max poszedł dalej. Tam z kolei była pustynia. Słońce grzało bardzo mocno wprost nie do wytrzymania.
A tam znajdował się złoty smok, który zionął piachem. W końcu Max dotarł do ostatniego smoka, który posiada wszystkie te umiejętności, co pozostałe smoki. Pies poszedł dalej. Tam było bardzo dziwnie, dlatego że podłoże było pustynne, antarktyczne, oceaniczne, wulkaniczne, roślinne i kamienne
w jednym. A poza tym było bardzo cicho. Max miał wrażenie jak by go ktoś obserwował. Ale nikogo nie widział. Niebo było ciemno-wiśniowe, a na nim nie było żadnego smoka. Po chwili wleciał czarny smok, który był wysokości dziesięciokrotnie większej niż pozostałe bestie. Ten smok różnił się tym, że on dostrzegał Maxa. Smok zaczął zionąć czarnym promieniem w stronę Maxa. Pies nie zdążył odskoczyć, ale medalion po raz kolejny zabłysnął na biało. Czarny promień trafił Maxa. Pies poważnie dostał, ale na szczęście medalion działał i zregenerował ranę. Medalion znów zaczął świecić tylko teraz jeszcze mocniej. Max uważnie przyglądał się bestii, a ona jemu. Smok ze swojego pyska znów zaczął zionąć. Tym razem medalion nie zadziałał
i Max zemdlał…
Pies obudził się po dwóch godzinach. Max patrzył jak medalion działa. Biała poświata leciała od medalionu w stronę smoka. Gdy już dotarła smok głośno zaryczał i coraz bardziej opadał na ziemię. Aż w końcu z głośnym łoskotem spadł. Max wstał
i popatrzył po okolicy. Zauważył busz. Ruszył ku niemu. Wszedł w dziki gąszcz. Szedł, aż po chwili zauważył na ziemi narysowaną trupią czaszkę. Max zaczął iść coraz wolniej, aż w końcu stanął. Coś mu tu nie pasowało, tylko nie wiedział co. Zaczął iść dalej. Po dwóch minutach medalion zaczął mu świecić. Nie wiadomo, z jakiego powodu. Po kilku sekundach Max wpadł do rowu. Zobaczył, że przed nim jest ogromny labirynt. Wiedział już, że nie zdoła wejść na górę i iść dalej, więc poszedł przez labirynt.
6.Labirynt
Na początku szedł przed siebie, ale po jakimś czasie skręcił w lewo. Za rogiem była woda i krokodyle. Więc Max postanowił przejść. Udało mu się przejść, ale jeden krokodyl go ugryzł w nogę. Na szczęście ugryzienie nie było dotkliwe. Przeszedł dalej. Za zakrętem byli tubylcy z bronią. Max nie wiedział co miał zrobić. Ale medalion najwyraźniej tak. Zaczął świecić jak nigdy dotąd. Max czuł się dziwnie. Po chwili zamiast jednego Maxa stało ich dwóch,
a później już dziesięciu, aż w końcu było ich stu. Armia Maxa pojmała tubylców i przywiązała ich do muru od labiryntu. Oryginalny Max wpadł na pomysł, że wejdzie na mur i pójdzie po ścianie, aż do końca labiryntu. Max wspiął się i próbował wejść na mur, ale nic z tego. Ściana wydłużała się coraz bardziej uniemożliwiając wejście. Nagle wszystkie klony Maksa zniknęły. Więc Max postanowił iść dalej. Znów usłyszał ten sam straszny ryk, co przedtem. Pies wahał się czy skręcić czy nie. Ale nie miał wyboru. Skręcił, a za ścianą ujrzał stado dinozaurów. Max dopiero teraz zauważył, że zgubił amulet.
Nie wiedział co ma robić. Zaryzykował i poszedł
w stronę dinozaurów. Po chwili zauważył, że jeden
z nich go goni. Pies jak najszybciej uciekł do pobliskiej jaskini. Tam znajdował się ten sam posąg, co na wyspie Kalimanjari. Posąg powiedział:
„To nie medalion czyni cię niezwykłym. Ty masz to w sobie, Maxie. Amulet tylko uświadomił ci tę moc, oraz pokazał, do czego jesteś zdolny. Pokonałeś wiele przeszkód, żeby tu dotrzeć. Ale widać, że to ty jesteś tym wybrańcem, ponieważ dotarłeś, aż tak daleko. Nie myśl sobie, że ten labirynt jest łatwy, wręcz przeciwnie ma nieskończenie wiele zakrętów. Jeżeli naprawdę jesteś wybrańcem powinieneś przejść ten labirynt dość szybko
w porównaniu z przeciętną osobą. Na końcu labiryntu znajdziesz to, czego tak długo szukasz. Wierzę w to, że pokonasz strażnika i odkryjesz to, co każdy by chciał odkryć.”
Max po tym zaniemówił. Wybiegł z jaskini
i skoczył z radości tak wysoko, że aż wskoczył na grzbiet dinozaura. Na początku dinozaur zaczął się wiercić, ale po jakimś czasie przestał. Max z twardej trzciny zrobił smycz i przywiązał ją dinozaurowi. Po kilku chwilach Max na Rexiu (tak go nazwał) pojechał dalej.
Labirynt stawał się coraz bardziej kręty. Nagle Max usłyszał straszny głos strażnika ”Ha, ha, ha. Myślisz, że dotrzesz do mnie? O nie, nie pozwolę ci na to. Teraz jesteś bezbronny. Nie masz swojego medaliku Iceman.” Max razem z dinozaurem trafił na pustynię. Kazał Rexiowi biec coraz szybciej. Max ujrzał piramidę. Dinozaur sam zaczął przyspieszać, ale piramida się nie przybliżała,ani o milimetr. Była coraz dalej. Max zsiadł z Rexia i kazał mu poczekać. Postarał się bez medalu szybko biegać. Biegł tak samo szybko jak z amuletem. Niestety zamiast piramida miała się przybliżać to się oddalała nawet jeszcze bardziej. Max próbował wrócić do Rexa, ale nic z tego tak samo jak z piramidą. Pies bardzo wysilił się, aby latać i udało mu się. Leciał z prędkością nadświetlną. Widać było, że strażnik tego nie przewidział, bo przecież ptakom nie może uniemożliwić lotu. Max wrócił po Rexa i poleciał razem z nim do piramidy. Było w niej bardzo ciemno, ale na szczęście miał pochodnię. Zapalił ją i udał się głębiej w piramidę.
W środku jej nie było przytulnie, wręcz przeciwnie było ponuro, chociaż Max rozpalił pochodnię.
Pies na samym końcu korytarza, którym szedł dostrzegł drzwi, ale oczywiście one nie były Nieistniejącymi Wrotami. Max usłyszał huczenie dochodzące z tych drzwi. Zauważył, również, że drzwi poruszały się wraz z hukiem. Max ciekawił się, co może być za tymi drzwiami. Więc postanowił je otworzyć. Zamachnął się i uderzył pięścią w drzwi, lecz to nic nie dało. Próbował wszystkiego od zniszczenia je pięścią do zdmuchnięcia ich
z powierzchni ziemi. Skutek był taki sam, czyli nie można było ich otworzyć. Max dał sobie spokój. Po raz pierwszy nie mógł sobie z czymś poradzić.
Po kilku godzinach psu zdawało się to, że od strony drzwi zaczęło się mocniejsze uderzanie. Max wstał i ruszył bliżej ku drzwiom. Max przyłożył ucho do drzwi, a tam uderzenie było tak silne, że psa wywaliło na kilka metrów od drzwi. W dodatku Max się przewrócił. Odszedł o kilka metrów od drzwi. Po chwili drzwi runęły na ziemię. Za nimi była ciemność, kompletnie niczego nie było. Po dwóch minutach wyłonił się z niej pies. Patrzyli tak na siebie przez dłuższą chwilę. W końcu nieznajomy pies się odezwał:
-Jestem Felix.-
-A ja Max Iceman.- powiedział Max. -Skąd jesteś?-.
-Stąd. A ty niby skąd i jak tu trafiłeś.-
-Ja jestem z Polski. Odkryłem legendę Nieistniejących Wrót. Zacząłem ich szukać. Natrafiłem na tę wyspę. Przeminąłem kilka groźnych niebezpieczeństw. Wpadłem w pułapkę. Poszedłem do labiryntu. Tam pojawił się strażnik i wysłał mnie na pustynie. Potem zauważyłem piramidę. Z małymi trudnościami doszedłem do niej. Potem znalazłem drzwi, które się ruszają. Próbowałem je zniszczyć, ale na nic. A na koniec drzwi nie wytrzymały siły, z jaką się w nią uderzało i drzwi runęły na podłogę. A z nich wyszedłeś ty. I tak znalazłem się tu.-
-Też słyszałem o legendzie. Znalazłem wyspę tak samo jak ty i dotarłem do piramidy. Tam były drzwi
i wszedłem do nich. Drzwi się zamknęły i zacząłem
w nie uderzać. A potem je wyważyłem i zobaczyłem ciebie.-
-Też masz super moce jak ja?- zapytał po dłuższej chwili Feliks.
-Też.-odparł Max.
Razem wyszli przed piramidę.
-Ściągnąłeś tu dinozaura?- zapytał z niedowierzaniem Felix.
-Tak. Chciałem szybciej dojść i z góry dinozaura zobaczyć coś więcej, ale się nie udało, ponieważ przeszkadzało w tym lustrzane pole siłowe.
Obaj weszli na dinozaura i pojechali. Tym razem mogli jechać normalnie. Nie było już rzeczy, które się oddalały. Wszystko wróciło do normy.
Po dwóch godzinach Felix rzekł:
-Idzie burza piaskowa trzeba znaleźć schronienie.-
-Skąd wiesz, że idzie?-
-Przeczucie.-
Felix uśmiechnął się do Maxa, a on mu to odwzajem-nił.
Po drodze znaleźli jakąś jaskinię i schowali się w niej. Max wyjrzał z jaskini i zauważył, że idzie burza piaskowa.
-Miałeś rację.- powiedział Max.
-Wiesz jak można pokonać strażnika?- zapytał Max
-Ty powinieneś wiedzieć.-
-A niby czemu?-
-Bo jesteś wybrańcem.-
-Równie dobrze to i ty możesz nim być.-
-Ale to ty masz medalion.-
-Nie mam, zgubiłem.-
-No to chyba z nami koniec.-
-Nie koniecznie. Posąg z wyspy wielkanocnej powiedział mi, że ja mam to w sobie.-
-No to może są jeszcze jakieś szanse.-
-Ale mówiłeś, że ty też masz moce.-
-Bo mam.-
-To ty też mógłbyś być wybrańcem.-
-Nie mógłbym. Ja mam większość takich mocy jak ty, oprócz jednej. Ty możesz panować nad światłością,
a ja nie. Potrafisz pokonać strażnika.
-Może i tak, może i nie.
-Teraz to jest nieważne. Ważniejsze jest abyśmy znaleźć drogę do Wrót.- powiedział Felix
-A jak niby? Przecież, jeżeli przejdziemy tą pustynię to trafimy do labiryntu. A poza tym nie dotrzemy do niego, bo jak chciałem do niego dojść to wysłał mnie tu. Kto wie, do czego jest jeszcze zdolny.-
-Może da się obejść jakoś ten labirynt?-
-Nie sądzę. Myślę, że strażnik wszystko dokładnie obmyślił.-
-Fakt. Nie będzie tak łatwo.-
Po burzy piaskowej wyszli na z jaskini.
-Musimy stąd jakoś wyjść.-powiedział Max
-Może tak jak ty wtedy?-
-A niby jak?-
-Polecimy.-
-Skąd wiesz?-
-Mam swoje sposoby.-
-Ile już siedzisz w tej piramidzie?-
-Długo. Nawet nie wiesz jak bardzo.-
-Czemu nie wydostałeś się stamtąd wcześniej?- powiedział Max wskazując piramidę
-Nie wiem. Jak ty przyszedłeś ściana zaczęła taj jakby się robić taka krucha.
-To lecimy.-
-To lecimy.- potwierdził Felix
Wsiedli na dinozaura i polecieli.
7. Tajemniczy Pergamin
Max wraz z Felixem wydostali się z pustyni i znaleźli małe wrota, na których widniał napis: AicSjywEnortswizdaworpatamarb.
-Co to może znaczyć??- zapytał się Felix.
-Domyślam się, ze to jest zapisane od końca. Trzeba tylko przeczytać i zaraz będziemy wiedzieli, co to znaczy.- odpowiedział Max. Ten tekst powinien brzmieć tak: BRAMA TA PROWADZI W STRONĘ WYJŚCIA.
-Rzeczywiście, jak na to wpadłeś??-
-Nauczyłem się z krzyżówek- wykreślanek.-
-Czyli przechodzimy przez te wrota??-
-Tak. Nie mamy innego wyboru.-
Max i Felix razem weszli w głąb wrót. W środku znajdował się labirynt wcześniej spotkany przez Maxa akurat w tym miejscu gdzie były dinozaury.
-Przecież my już tu byliśmy- odparł ze zdziwieniem Felix.-
-Nie sądzę. Zauważ, że w tamtym labiryncie jaskinia była po lewej stronie od zakrętu, a tutaj jest po prawej.
-Mnie tu nie było. Ja do jaskini wchodziłem przez środkowe drzwi, a te są jakoś dziwnie z boku.-
-Może to kolejne zwidy. Musimy to sprawdzić.-
Podeszli do wejścia. W środku zobaczyli wielki okrągły stół, przy którym siedziały kamienne posagi
z wyspy wielkanocnej. Największy z nich, który siedział na środku stołu powiedział do nowych gości:
-Przed chwilą przestaliśmy rozmawiać. Rozmawialiśmy o tobie Max. Doszliśmy do wniosku, że to jest nie możliwe abyś dostał się do strażnika. On jest zbyt potężny. Sam widziałeś jak wysłał się na pustynie. Te wrota, które znaleźliście na pustyni nie były przypadkowe. My starożytnym zaklęciem przywołaliśmy wrota, abyś mógł ponownie wejść do labiryntu i odszukać strażnika. Najlepiej by było gdybyś się wycofał. Niestety nie jesteś w tym świecie, w którym byłeś wtedy. Tamten świat nazywał się „ Międzyczasowy” a ten nazywa się „Xearus”. Świat,
w którym wszystko jest odbiciem lustrzanym tamtego. Teraz my wyślemy was do waszego świata. Aby trafić do strażnika damy wam ważną wskazówkę: „Idźcie
w stronę ciemności”. Jeżeli będziecie trzymać się ciemnej drogi to strażnik nic wam nie zrobi, jednak, jeśli popełnicie jakiś błąd to Strażnik wyślę was
w głębiny Black Sea.-
-Czemu Strażnik jest taki zły??- spytał Max.
-Kiedyś było wielu Strażników. Jeden z nich był ich wodzem. Umiał hipnotyzować swych podwładnych
i dlatego byli źli. Ale twój brat zapobiegł temu
i zniszczył wszystkich strażników oprócz tego.
Dlatego pozostał najsilniejszy, ten, który broni wrót aż do dzisiejszych czasów.-
Max z Felixem ruszyli w stronę dinozaura. Ruszyli
w stronę ciemności. Max zdziwił się jak można dostrzec ciemność w środku dnia. Przed mini stała wielka ośmiornica i Max wahał się czy może zejść
z drogi ośmiornicy, ale będzie mu to groziło śmiercią. Maks jednak wybrał drogę obejścia ośmiornicy. Gdy wyszedł z cienia od razu zauważył strażnika. Strażnik powiedział:
-Wiedziałem ze w końcu zmiękniesz. W końcu mogę cię wysłać tam skąd nigdy nie uciśniesz.-
Max uciekał w stronę cienia, ale w ostatniej chwili się zatrzymał i powiedział do strażnika:
-Ty też popełniłeś wielki błąd. Wyszedłeś ze swojej kryjówki i mogę cię teraz dopaść i bezpiecznie odnaleźć Nieistniejące Wrota.-
-To prawda. Ale zaraz wyślę cię do Black Sea!!!-
Max wokół siebie siłą woli stworzył pole siłowe, dzięki któremu buł bezpieczny od mocy Strażnika.
-Nie jesteś takim słabeuszem, na jakiego wyglądasz.- rzekł Strażnik.- Ale zniszczę cię zaraz moją czarną magią. Nigdy nie dostrzeż do Nieistniejących Wrót.-
-Ja tez mam broń. Jest nim Światło.-
Strażnik zrobił to jak w kreskówce DragonBall. Użył ataku Mrocznej Kuli. Kula trafiła w sufit i cale pomieszczenie ogarnęła ciemności. To była najciemniejsza ciemność, jaką tylko widział Max. Była dziwnie zimna. Kiedy oczy Maxa przyzwyczaiły się do mroku, zauważył w oddali mały strumień czerwonej poświaty. Z czasem zaczęła być coraz mocniejsza. Zaczeka wypełniać całe pomieszczenie. Max uświadomił sobie, że znajduje się w olbrzymiej sali przypominającej wnętrze katedry. Na ścianą wyryte były postacie skrzydlatych postaci wałczących z olbrzymimi golemami. Max zauważył, że jeden
z nich podobny jest do Strażnika. Niewiadomo skąd, Max poczuł na szyi zimny dotyk medaliony. Zdjął go z szyi, skierował go w stronę Strażnika. Medalion zaczął święcić coraz mocnej. Wydawało by się, że zaczyna płonąc. Fale wyrzucane przez medalion zaczęły wnikać do wnętrza ciała Strażnika. Strażnik upadł z hukiem na ziemie. Rozsypał się jak przewrócony posąg. Z odłamków zaczęły wylatywać błękitne zorze, z których utworzyła się ogromna twarz. Postać rzekła:
-Ściana i Medalion.-
Twarz znikła. Pomieszczenie stało się jasne. Można było dostrzec każdy najmniejszy szczegół malowideł.
Max zastanawiał się, co mogły znaczyć słowa wypowiedziane przez twarz. „Ściana i Medalion” Zauważył w ścianie małe dziurki. Medalion zaczął się sam unosić. Przyległ do wyżłobienia w ścianie. Przekręcił się trzy razy. Pomieszczenie zatrzęsło się. Od medalionu zaczęły wypływać złote potoki, które zebrały się na środku podłogi. Podłoga zaświeciła się. Zaczęła się podnosić. Max zorientował się, że przed nim stoją wielkie złote wrota. Wraz z Felixem otworzyli je. W środku na małym ołtarzyku leżał pergamin zawinięty złotą wstęgą. Max podszedł do niego, rozwiązał wstęgę i …
Ciąg Dalszy Nastąpi...
Ostatnio zmieniony przez roxeus dnia Pią 15:48, 08 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MART-X
Administrator
Dołączył: 21 Paź 2007
Posty: 216
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 15:49, 22 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Przed chwilą przeczytałem 5 i 6. Jest tam kilka drobnych błędów. Oto i te, które zauważyłem i zapamiętałem:
1.Czasami piszesz "Max", a czasami "Maks" [to samo z Felix(ks)em]
2.Nie wiem, czy aby na pewno można zaczynać zdanie z "Aż". Jeśli można to i tak to czasami trochę dziwnie brzmi.
3."Po burzy piaskowej wyszli na z jaskini." To zdnaie trochę dziwnie brzmi. Możliwe, że przy pisaniu myślałeś o dwóch rzeczach naraz (wyszli na zewnątrz z jaskini)
4.Czasami dwa razy pisałeś wypowiedzi jednej osoby. Przykład:
"-Miałeś rację.- powiedział Max.
-Wiesz jak można pokonać strażnika?- zapytał Max"
Ps.Kiedy zamieścisz kolejną część na tym forum? Wiem, że na Felixowskim jest, ale tutaj jakbyś dał, mógłbyś dostać własny dział z opowiadaniami.
Ostatnio zmieniony przez MART-X dnia Pią 23:22, 22 Lut 2008, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
roxeus
Dołączył: 08 Lut 2008
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 21:28, 26 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Trochę długo mnie nie było... Na felixa forum także... Przez szkołę nie mam czasu zbytnio siedzieć przy kompie, więc tylko czasami wchodzę, ale i tak bardzo rzadko.
Jasne mogę dodać opowiadanko. A co do tych końcówek, to chce pisać "x" a nie "ks", ale Word mi czasami na to nie pozwala, więc niektórych błędów nawet nie dostrzegam, bo pisze szybko, a nie zwracam uwagę na początku na błędy. Reszta była pisana chaotycznie albo pisałem bardzo późno i byłem wykończony albo "myślałem o dwóch rzeczach naraz".
Prolog
-Co się dzieje?- zapytał Max
-Nie mam zielonego pojęcia- odpowiedział Felix
-Nie macie dokąd uciec!
-Max, uciekaj górą ja postaram się ich zatrzymać.
Zapora zamknęła Maxa.
-Oddajcie kamienie!- powiedział Władca Kamieni
-Nieee! Max stój nie dawaj ich im, przecież to Władca Kamieni!- wykrzyknął Felix ostatnim tchem
1.Teleport do światów
Max był zdziwiony tym co zobaczył. Ujrzał tam samego siebie, ale nie tylko to. Również, jak przechodzi przez koło. Właściwie to pierścień, który wirował z niewyobrażalną prędkością. W tym pierścieniu był inny świat. Jedyne co jeszcze zobaczył przed zwinięciem się papieru, to jak przechodzi z przyjaciółmi do kręgu. Natychmiast po tym pergamin się zwinął. Otworzył się po raz drugi. Na nim znajdował się medalion Maxa. Po chwili kawałek papieru spalił się w popiół, który ułożył się w kamień koloru czarnego.
-Łaaaał- zachwycił się Felix- Co to jest w ogóle? O co tu chodzi? Nic już nie rozumiem.
-Z tego co zrozumiałem to musimy odnaleźć 6 kamieni, aby otwierać portal do różnych światów- odpowiedział Max
-Eeeee.
- Co się stało Max?
-Widzisz to samo co ja?
-A niby co?- odpowiedział Felix pytaniem na pytanie
-Stoimy przed „Nieistniejącymi wrotami” zwanymi, również „Teleportem do światów”. A ten czarny kamień i mój medalion to są dwa z sześciu kluczy. Następne cztery musimy odnaleźć.
Wszystkim przyjaciołom odebrało głos na kilka minut.
Max przyłożył medalion do otworu na górze wrót. Pierścień zaczął się obracać. Z czasem coraz szybciej. Litery na nim zaczęły się świecić. Trzy postacie weszły do kręgu. Po drugiej stronie była taka sama jaskinia. Max włożył czarny kamień w otwór. Obręcze znów zaczęły się kręcić i pochłonęły przyjaciół (Maxa, Felixa i Rexia). Wszyscy zaczęli krzyczeć z przerażenia.
Dwoje przyjaciół znalazło się w jaskini przypominającej kopalnie.
-No i przygoda się zaczęła- rzekł Felix uśmiechając się do Maxa.
-A gdzie Rex?- spytał się Max
-Nie mam pojęcia, może on nam coś powie…- odezwał się Felix
2.Strażnik Wrót
Z ciemności jaskini wysunęła się znajoma Maxowi postać.
-Przypomina ci on kogoś?- zapytał Max
-Jasne to jest strażnik. Ale jak to możliwe?
-Panuję nad ciemnością, a więc żyję! Ale tylko w cieniu!- krzyknął strażnik drwiącym głosem
-Zwiewamy!!!- krzyknął Max
-Stójcie! Nic wam nie zrobię! Jestem po waszej stronie.
-Co? Jak to?- zdziwił się Felix
-Nie pora na to. Później wam wytłumaczę.
Felix miał zamiar rzucić się na strażnika, ale Max go zatrzymał.
-Spokojnie, on jest po naszej stronie.
-Na pewno…?
Strażnik przerwał im rozmowę.
-Musicie odnaleźć jeszcze 4 kamienie, aby przejść do różnych światów. Macie za zadanie powstrzymać Władcę Kamieni.
-A kto to?- zapytał Felix
-Wszystkiego dowiecie się w swoim czasie. Wracając do Władcy Kamieni, musicie go powstrzymać. Jeśli tego nie zrobicie to on zbierze armię ze światów i… Dalej nawet ja nie wiem co się stanie. Ziemia może przestać istnieć i nie tylko ona. Twój medalion to główny klucz. Gdy odnajdziesz wszystkie 4 kamienie, to wtedy go użyj.
Po tych słowach Strażnik Wrót znikł.
3. Kraina Czarnego Kamienia
-I kiedy to się skończy?- powiedział Max, głośno wzdychając.
-Chyba nigdy- zażartował Felix
-Nawet tak nie mów!
-Co teraz robimy?
-O ile mi się zdaje, to mamy szukać kamienia
-A od czego mamy zacząć?
-Nie mam pojęcia. Może medalion pomoże.
Lecz medalion nie pomógł. Błąkali się po całej kopalni w ciemnościach. Aż nagle latarnia znajdująca się od kilkunastu lat na plecach Felixa zapaliła się. Rozjaśniła im drogę. Zobaczyli dziwne stworzenia. Oczywiście też czarne. Posiadały one trójkątne twarze. Wyróżniały się tym, że miały wysoki wzrost, bardzo wysoki ponad 3m. Waliły w ścianę czymś co przypominało kilof. Ale gdy zobaczyły światło dochodzące z medalionu Maxa, to uciekły w najdalsze zakątki jaskini m.in. do grot zrobionych przez nich samych. Wszystkie się tak zamaskowały, że nie można było ich ani dostrzec, ani znaleźć.
-Nie da się ukryć, że to jego jaskinia- zadrwił sobie Felix ze strażnika.
-Gdzie może być ten kamień?- zapytał Max
-Nie wiem.
-Może musimy kopać?
-Zdaje mi się, że to dobry pomysł
Max spróbował wziąć kilof. Myślał, że nie dałby rady go podnieść. Ale, gdy go chwycił ,zaczął się zmniejszać do normalnych rozmiarów. Energicznie przystąpił do stukania w ziemię. Próbował się dokopać, ale nic z tego.
-Hmmm- pomyślał Felix- Co robić? Jesteśmy uwięzieni.
-Nie zupełnie- odpowiedział Max
-Co?
Max pokazał palcem na kopiącego w ziemię górnika.
-Widzisz?
-Tak, no i co?
-Chodzi o to, że to dziwne. Jako jedyny nie ukrył się. A poza tym może nam pomóc.
-A niby jak?
-Normalnie. Poprosimy go, aby wykopał nam tunel.
-Aaaaaa! Już rozumiem.
-Po…
-Wiem czego szukacie i wiem o co mnie chcecie poprosić- przerwał Maxowi górnik
-Ale skąd to wiesz?
- Postaram się wam pomóc.
Górnik długo prowadził ich przez tunele.
-Musicie je odnaleźć.
-Ale co?- spytał się Felix
-Ehhh! Czy wy nic nie rozumiecie? Stoimy na wyspie, która teoretycznie nie istnieje. Pokonaliście legendarnego „niezniszczalnego” Strażnika. Dostaliście się tu i macie odnaleźć cztery kamienie, aby uratować świat oraz siebie.
-Mamy jakieś szanse?- zapytał Max
-Macie, macie i to duże. Medalion cię poprowadzi.
-OK. to wiem. A teraz kop dalej.
Kopanie dla Maxa i Felixa trwało wieczność.
-Już?- spytał się zniecierpliwiony Felix
-Tak, skończyłem swoją pracę. Teraz wy musicie się postarać. Życzę wam powodzenia. Jeszcze się zobaczymy… Dziękuję wam za to, że mogłem się przysłużyć.
Max i Felix usłyszeli nagle hałas. Odwrócili się. Po chwili , za ich plecami nie było ani śladu po górniku.
-Jeszcze mamy dużo drogi przed sobą.
-Właśnie wiem…
Cały czas szli, szli i nie mogli znaleźć żadnego kamienia.
-Gdzie on jest?- zapytał Felix
-Kto?
-Nie kto, tylko co.
-No to, co?
-Kamień.
-Nie wiem. Ale im dalej idziemy, tym bardziej mój medalion świeci na żółto.
-Myślisz, że to taka gra w ciepło i zimno?
-Być może.
Po pewnym czasie Max poczuł coś dziwnego.
-Poczułem coś- rzekł Max
-Co?
-Czułem jakbyśmy przeszli przez żółtą barierę. Myślę, że żółty kamień jest już blisko. Wystarczy tylko iść, a sam do nas przyjdzie.
-Widzisz to samo co ja?
-Co?
-Coś pomiędzy głazami świeci się na żółto
Max rozsunął dwa głazy i zabrał żółty kamień.
Felix podparł Maxa i włożył kamień w otwory.
4.Kraina Czerwonego Kamienia
Max i Felix znaleźli się na plaży. Była noc.
-I co teraz?- spytał się Felix Maxa
-Słuchajmy się medalionu- powiedział Max głosem górnika- Ha ha!
-Buahahaha! Bardzo śmieszne.
-Poopalamy się?- powiedział Max śmiejąc się- Oooo. Jest jakaś jaskinia. Wchodzimy do niej?
-Hmmm. Na razie się rozejrzyjmy.
-OK.
-Ładnie tu nawet.
-Zdaje mi się, że wróciliśmy na początek.
-Bardzo możliwe…
-Zgodnie z tym powinna być tu dżungla.
- Jest. No i co? Masz jakiś pomysł? Bo ja nie.
-Hmmm. Może spróbuję się unieść wysoko i wszystko sprawdzić.
-Może. Ale co to ci da?
-No właściwie to nie wiem.
-No widzisz. Może wezwiemy strażnika?
-Spróbuje.
Po chwili…
-O co chodzi? Mam w czymś pomóc? Odpowiedział strażnik.
-Tak. Nie wiemy co dalej.- powiedział Max
-Dobrze zrobiliście, wzywając mnie. Tutaj byście niczego nie znaleźli. Otworzę portal na pustynię, gdzie znajdziecie trzeci kamień, o barwie czerwonej jak pustynny piach.
-Aaaa!- wykrzyknął Max
Po chwili znaleźli się na prażącej plaży.
-Ałł!- zapiszczał Felix- Jak ten piasek parzy.
-Da się domyślić- zadrwił Max
-Spokój!- uciszył strażnik przyjaciół- To nie miejsce na takie kłótnie, rozumiecie?!
-Taa… Rozumiemy wszystko. - rzekł Max
-Żegnajcie!- Jeśli będziecie czegoś potrzebować to wezwijcie mnie, lecz nie zawsze przyjdę. Czasami będziecie musieli poradzić sobie sami.
-Nie!- krzyknął Max- Górnik powiedział nam, że musimy się starać i to bardzo. Ty też nam to powiedziałeś. Więc wiem, że nie mamy szans.
-Ach ten wygadany Wojownik. Jest uparty jak osioł!- powiedział strażnik
-Że niby kto? Jaki Wojownik?- zdziwił się Felix
-Na czym się zatrzymałem? A tak na pożegnaniu, to do widzenia.
Strażnik Wrót znikł
Znów miałem zapytać o coś strażnika, a zapomniałem.- wściekł się Max
-Słyszałeś? Ten górnik to niby jakiś Wojownik.
-Co oni przed nami ukrywają?
-Może to jest jakiś test?
-Ale po co mieliby to robić?
-Czy widziałeś może jacy wszyscy są potężni?
A więc są zdolni do tego.
-A może to jednocześnie zagrożenie dla nich ten Władca Kamieni i test?
-Może… Czyli co? Mielibyśmy zostać rycerzami jakiejś planety, co?- zaśmiał się Felix
-Nie śmiej się, to może być prawda. A tak serio to nie mam pojęcia co się tu dzieje. Strażnik powiedział, że dowiemy się w odpowiednim czasie. A poza tym musimy już lecieć, bo zagłada świata czyha za rogiem. Hahaha!
-OK. idźmy dalej.
Szli już kilka godzin.
-Już nie mam siły.- zasapał Felix
-Ja też.
-Słyszysz to?
-Uciekajmy!
Max i jego przyjaciel biegli ile sił w nogach w stronę najbliższego pagórka.
-Szybko!
Wielka żmija sunęła w stronę przyjaciół. Przewaliła Maxa. Była już kilka metrów od niego, ale na szczęście Felix uratował biednego psa. Szybko dostali się na pagórek i byli, jak na razie bezpieczni.
-Dziękuje za uratowanie życia. Jestem ci dłużny.
-Wcale że nie ,ty też mnie uratowałeś, wtedy w Egipcie.
-No tak.
-To jest jakaś inna pustynia niż tamta. Poprzednia przypominała zwykłą, a ta jest jakaś dziwna. Czerwony piasek, zwykłe niebo, ogromne słońce i 30-metrowe żmije, które pożerają wszystkich na swojej drodze.
-Nie, no tego już za wiele!
-Felix, trudno mi w to uwierzyć, że jeszcze niedawno byłem zwykłym naukowcem.
-A ja informatykiem.
-Niech ja tylko odnajdę tego Władcę Kamieni- powiedział Max zdenerwowany głosem
-Uspokój się. Spokojnie…
-Nie będę spokojny. Kiedy mamy szukać jakiś kamieni narażając swoje życie. Chcę wrócić na Ziemię,do domu.
-Bądź pewien, niedługo to wszystko się skończy. Przynajmniej mam taką nadzieję.- wypowiedział Felix
Siedzieli dość długo na kamieniu, gdy poczuli się bezpiecznie poszli dalej. Jak zawsze nie wiedzieli co mają robić, ale udawali, że wiedzą. Szli przed siebie.
-Hmmm. Co teraz?- zapytał Felix
-Sądzę, że to będzie to samo co z tamtym kamieniem. Przed nimi był tunel wykopany przez żmije. Weszli do dużych, okrągłych „labiryntów”.
-Sądzę, że te żmije zachowują się jak mrówki. Wykopują identyczne tunele- powiedział Max- Musimy znaleźć drogę do kolejnego kamienia. Nie będzie to łatwe, gdyż przebywają tu ogromne robale…
5. „To, to, to ROBAL!
-Chodźmy już- powiedział Max- W końcu chyba nie chcemy zostać pożarci przez wielkie robale, prawda?
-No tak.
-Musimy trochę przyśpieszyć.
-Nie ma sprawy. Dla mnie to nie problem.
Tak jak powiedzieli, przyśpieszyli kroku. Bardzo się bali, że z ciemności tuneli wysunie się nagle robak. W tym problem, że te tunele są wielkości robaków, a więc, gdy będzie on sunął w ich stronę to nie będą mieli gdzie się ukryć. Szli bardzo długo. Nie wiedzieli, którędy iść. Często wchodzili w ślepy zaułek. W jednym z nich:
-Słyszysz ten dźwięk?- zapytał się Felix
-Jaki?
-Takie buczenie.
-Nie.
-Teraz jakby szurało coś.
-Aaa. Teraz już słyszę.
-To,to, to ROBAL!- wykrzyknął Felix
-Masz pomysł?
-Nie!
-Wymyśl coś!
-A dlaczego niby ja?
-Nieważne, ale masz coś?
-Chwila, daj mi chwilę.
-Nie mamy, aż tyle czasu.
-Mam jeszcze ten kilof z kopalni. Postaram się nim wykopać schron dla nas, tylko musisz mi pomóc.
-OK. Co mam robić?
-Kop łapami, a ja kilofem.
Współpracowali ze sobą jakby byli jednym ciałem. Robal był już blisko, a psy nadal kopały dół.
-Jest! Udało się! Wciśnij się w ten rów w ścianie.- powiedział Max
-Dobra.
Obaj weszli do dziury i przeczekali, aż robal sobie przepełz.
-Ufff. Max, ty to masz pomysły.
-Mhmm.
- Czuje, że kamień jest już blisko.
Szli dalej. Czym dalej się znajdowali tym bardziej droga stawała się węższa.
-Myślisz, że to dzieci robali zrobiły te dziury?- spytał się Felix
-Właśnie nie wiem.
-Myślałem, że ty wszystko wiesz.
-A niby skąd?
-Przecież zawsze coś wymyślasz, jak są trudne sytuacje. Odkąd masz ten medalion to zrobiłeś się taki ważny.
-Tak?
-Tak.
-Już nie dużo drogi przed nami.
-To dobrze, bo czuje jak bym miał nogi z waty.
-Ja też.
6. Tajemnicza postać.
Przyjaciele byli już wyczerpani tą drogą. Szukali wyjścia z tunelu, lecz wydawałoby się, że nie ma on końca.
Na samą myśl o tej istocie, która ich goniła, aż się wzdrygnęli. Nie mieli już zamiaru spotkać się z tym czymś.
-Słyszysz to co ja?- spytał się zaniepokojony Felix
-Niestety tak.
Z głębi ściany usłyszeli wielki hałas, który zbliżał się do nich. Gdy mieli już ruszyć do ucieczki, zauważyli, że są w ślepym zaułku. Stracili panowanie nad sobą i nie mogli się ruszyć. Stali w miejscu jak wryci. Usłyszeli tylko trzask i zemdleli ze strachu.
Obudzili się w ponurej jaskini, oświetlonej dwoma pochodniami znajdującymi się na ścianach. Słabe światło padało na dwójkę przyjaciół. Przez chwilę Max próbował sobie przypomnieć co zdarzyło się wcześniej (przed obudzeniem się w zimnej jaskini), lecz nic nie pamiętał. Tymczasem Felix rozglądał się i zastanawiał gdzie jest. Ich próby były bezcelowe, ponieważ nie mieli pojęcia jak się tu zjawili, ani gdzie się teraz mogą znajdować.
-Ktoś nas porwał?- zapytał się Felix
-Nie wiem.
Po chwili obaj krzyknęli z przerażenia. Z cienia jaskini wyłoniła się „tajemnicza postać”.
-Nie macie czego się bać.- powiedziała nieznajoma osoba
-Kim ty jesteś?- spytał się Max
-Nazywam się Sandra.
Gdy wyszła z cienia do końca mogli ujrzeć jej sylwetkę. Swoim wyglądem przypominała trochę fokę… I miała przyjazny wyraz twarzy. Wyróżniała się szaro-białą skórą.
-Wiesz o co w tym wszystkim chodzi?- spytał się Felix
-Wiem, lecz na razie nie mamy czasu na wyjaśnienia.
-Właściwie to jak się tu znaleźliśmy?- zapytał Max
-Władca Kamieni za wszelką cenę pragnie zdobyć medalion, ale ja nie mogę na to pozwolić. Jeśli zdobył by medalion, to miałoby to straszliwe skutki. Mógłby rozpocząć się początek końca świata… Dopóki go nie posiada, jest prawie nie groźny. Chwilę przed jego przybyciem zabrałam was z stamtąd do mojej kryjówki.
-Kto to jest ten „górnik”, który nas zaprowadził?- spytał Max
-Jest on strażnikiem zamku i „kamieni”. Znany jest jako…
-Jako DJ?- spytał się Max
-Skąd wiesz?
-Nie wiem, gdzieś go już widziałem.
-Dobra, musimy się już zbierać.
-OK., Sandra.- powiedział Felix
-Wiesz gdzie i jak?- spytał się Max
-Zaraz się dowiesz, ale najpierw się spakujcie.
Chwila i obaj byli spakowani.
-No to w drogę!- zaśmiała się Sandra
-Teraz może zdradzisz nam szczegóły drogi?- spytał się zniecierpliwiony Felix
Sandra zrobiła kilka ruchów ręką i medalion Maxa zamienił się w ogromnego i błyszczącego feniksa. W pierwszej chwili przez mrok nocy nie dojrzeli jego barwy, ale po chwili odkryli, że jest to biały ptak. Ta istota miała niebieskie oczy.
-No to chyba już wiecie jak przetransportujemy się?
-Taaak!- odpowiedzieli jednocześnie
-To zadziwiające!- powiedział Felix
-Nie mamy czasu! Szybko, szybko wchodźcie już!
Wszyscy wsiedli na tą niezwykłą istotę. Ptak zamierzał już odlecieć. Na górze pojawił się Władca Kamieni. Cała trójka ujrzała tylko duże, czerwone oczy Władcy.
-Ruszajmy!- krzyknął przerażony Felix
Wielkie zwierzę ruszyło, zostawiając w tyle władcę Kamieni. Kamienna postać spowodowała lawinę, która mogłaby zatrzymać przyjaciół ,gdyby nie tajemnicze zwierzę, tymczasem Władca Kamieni krzyknął:
-Nieeeeeeeeeeeee!
Jego głos spowodował jeszcze większą lawinę, aż wreszcie cała wyspa zatonęła w głębokim oceanie.
7. Spisek.
-Aaaaaaaaa!- krzyknęła rozwścieczona postać- Jak to możliwe? Jak? Ona nie może im pomagać!
-Widziałem ją, jak rozprawiała się ze Strażnikiem Zamku. Panie Kamieni.- odpowiedziała druga postać
-Jesteśmy na tropie.- odrzekł Kamień z Wyspy Wielkanocnej
-Doskonale. Zajmijcie się znalezieniem kamieni, a ja dopadnę ich osobiście. Eldarusie musisz znaleźć te kamienie. Zrobisz to prawda?!- spytał Władca.
-Tak Panie Kamieni.- odpowiedział Eldarus
-Jeśli znajdą wszystkie kamienie i dotrą do zamku, to z nami już koniec.- powiedział niespokojnym głosem Kamienny Władca.
-Taak Panie.- powiedział Eldarus
-Musimy pierwsi zdobyć kamienie i zająć Zamek Przeznaczenia.- powiedziała druga postać
-Mówią, że tam są dwa zamki, więc zajmiemy jeden.- rzekł Eldarus
-Tak To dobry pomysł, tylko jeśli one by naprawdę istniały.-powiedział Władca Kamieni- Lecz sądzę, że to marna i wyssana z palca legenda, ale zawsze warto spróbować.-ciągnął Władca -Idźcie i szukajcie kamieni, a ja zajmę się razem z Eldarusem Maxem.
-Tak, znajdziemy kamienie- powiedzieli chórem wszyscy zgromadzeni.
8. DJ
Feniks doprowadził ich do Wrót. Były one ogromne i imponujące.
-Musze już iść, załatwić coś. Powodzenia!- powiedziała Sandra, po czym rozpłynęła się tak samo jak Feniks
-Co się dzieje?- zapytał Max
-Nie mam zielonego pojęcia.- odpowiedział Felix
Kamienie z Wyspy Wielkanocnej otoczyły ich.
-Nie macie dokąd uciec!
-Max, uciekaj górą, a ja postaram się ich zatrzymać.
Pole siłowe zamknęło Maxa.
-Oddajcie kamienie!- powiedział Władca Kamieni
-Nieee! Max stój, nie dawaj ich im, przecież to Władca Kamieni!- wykrzyknął Felix ostatnim tchem
Gdy Max miał już oddać kamienie, to do wąwozu wkroczył DJ. Z rozpędu skoczył na Władcę , który odleciał kilkanaście metrów do tyłu. Przyjaciele słyszeli tylko odgłosy walki. Zobaczyli wracającego zza wzgórza „górnika”. Gdy rozejrzeli się wokoło, nie było żadnej żywej duszy.
-Witajcie- uśmiechnął się DJ
-Kim jesteś?- zapytał się Felix
-Destruction Jocker, taka jest moja ranga.
-A co z dalej z kamieniami?
-Już nie jesteście potrzebni. Zdobyliśmy resztę kamieni. Jeśli tylko chcecie, możecie pójść ze mną.
-Tak, bo nie po to tyle chodziliśmy.
-Włóżcie wszystkie kamienie w otwory.
Wykonali polecenie po czym weszli do innego świata. Ujrzeli wielkie, dawno już wymarłe pole. Dostrzegli niedaleko mały czarny punkt.
-Co to jest?- spytał się Max
-Zamek. Wiem, że jesteście zainteresowani co się stało z Władcą Kamieni, ale on już nie jest ważny. Mamy większego wroga.
-To dlaczego on dla nas był taki groźny?- zadał pytanie Max
-Nie wiem, ale mamy większe zmartwienia.
Ogromna wichura ganiała ich po wymarłej pustyni. Wir ten był tak wielki, że z łatwością mógłby zniszczyć wszystko co stanie mu na drodze. Wszyscy zaczęli krzyczeć. Gdy miał ich już zmieść z powierzchni Ziemi, to nagle zawirował i zakręcił w prawo.
-Niee! Ja chce już do domu!- zaczął histeryzować Felix
-Spokojnie… Widzicie ten zamek?- wskazał im swoim kilkumetrowym mieczem, wysoki budynek- Tam musimy dojść, póki nie dotrze tam Eldarus i Strażnik Wrót.
-Kto to jest Eldarus i dlaczego Strażnik chce go zdobyć?- zapytał się Max
-Nie wiem.
-Kto to Eldarus?!- ponowił swoje pytanie wściekły Max
-Podaje się za jednego z rady kamieni, lecz naprawdę jest II Strażnikiem Wrót. A ich jest bardzo dużo. Może zdołał wam wmówić, ze wszyscy już z jego rasy wyginęli oprócz niego, ale to nieprawda. Setki tysięcy tych istot żyje.
-To, to?- wyjąkał Felix, wskazując na wielkie istoty
-Tak.
Obaj patrzyli na długie, czarne „pasy” ciągnące się do zamku.
-Ile mamy jeszcze czasu?- spytał się Max
-Spokojnie, wszystkim się zajmę. A teraz możemy pozwiedzać stare podziemie tej pustyni. Podobno można znaleźć tam naprawdę wiele fajnych rzeczy.
Felix wyobraził sobie ich wygląd i jak na życzenie zapadnia wciągnęła trójkę do podziemi. Wszyscy zderzyli się z ziemią. Było tu ciemno i ponuro, Na ścianach były namalowane jakieś obrazy nie do zidentyfikowania.
-te podziemia są staro…- powiedział DJ urywając w połowie słowa- Sandra.
-Co?- spytał się Felix
-Ona tu idzie, zaraz będzie.
Max zauważył dopiero schody umieszczone koło ściany. Po chwili zapadnia runęła na ziemię. Wszędzie były kłęby kurzu. Tak jak mówił DJ, Sandra zjawiła się.
-Witajcie. Co tu robicie?- spytała się zdziwiona Sandra
-Zwiedzamy ruiny podziemi egipskich.- odpowiedział DJ
-Nie mamy czasu!- wykrzyknęła Sandra- Ślepy jesteś?! Właśnie Strażnik prowadzi swoją armię do zamku.
-Przecież wiesz, że tam nic nie ma oprócz „katakumb”. A, aby dostać się do prawdziwego zamku trzeba użyć medalionu.
-A wiesz w ogóle co w tych katakumbach jest?! Oni nie potrzebują medalionu do stworzenia portalu, lecz…
-…mają go jak na wyciągnięcie ręki.- powiedział Max
Przez dziurę zrobioną przez Sandrę, przyjaciele zauważyli jak ogromny strażnik, wielkimi krokami zbliża się do portalu.
-Nie uda im się przedrzeć przez Anioły…
-Już to robią.- powiedziała Sandra
-A co z bogiem przecież on ma za zadanie chronić tego portalu, żeby żadna istota poza bogami nie mogła wejść do niego.
-Oni… mogą zwyciężyć tą niebiańską ochronę, prawda?- wyjąkał Felix
-Tak, a wtedy nie będzie niczego…
Zapadła długa cisza… Każdy rozmyślał nad tym co przed chwilą powiedziała Sandra.
Tu też pewnie są błędy, ale nie che mi się nanosić poprawek, bo mam je na jakiejś kartce, a jest ich dość sporo...
Ostatnio zmieniony przez roxeus dnia Śro 21:31, 26 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
jupiter
Dołączył: 05 Mar 2008
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:45, 27 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Fajne ale długie. Za ile będzie kolejna część?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MART-X
Administrator
Dołączył: 21 Paź 2007
Posty: 216
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:29, 27 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Chyba już jest (druga była na długo przed dodaniem jej przez roxeusa tutaj, a wiem to, bo zostały one dodane na fnin.eu ), ale nie wiem czy cała.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
roxeus
Dołączył: 08 Lut 2008
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 16:50, 28 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Zgadza się, druga była wcześniej na forum fnin'a. Natomiast trzecią część narazie pisze. To fragmencik z trzeciej części, który umieściłem, również na forum fnin'a:
1. Zamek.
Byli oni przejęci całą sprawą i jednocześnie zszokowani. Nie wiedzieli co robić w takiej sytuacji. Każdy myślał, że to już koniec. Z tego ?snu? pierwszy obudził się Max. Podszedł do szpary i jeszcze raz spojrzał na przebieg wydarzeń. Nie jest dobrze? Rozgorzała wielka bitwa. Armię prowadził Eldarus z Władcą Kamieni. Dowodzili oni tak doskonale armią, że żaden oddział nie ginął. Max zapatrzył się w pewien znak wyryty na ścianie obok schodów. Wiedział, że skądś go zna tylko nie wiedział skąd?
-Co robimy?- spytał Felix.
-Nie wiem.- powiedział bezradny DJ.
Max z powrotem zwrócił swoją uwagę na bitwę. Coś było nie tak, ale nie mógł odgadnąć co. Po chwili wiedział już co:
-Patrzcie, przedarli się przez ?tarczę?. Mają wolną drogę. Nie dobrze?
Gdy miał już się poddać, przypomniał sobie skąd zna ten znak obok schodów. Taki sam był wyryty na Wrotach. Zamachnął się i podbiegł do nich uderzając je w centralny punkt konstrukcji. Rozleciały się na kawałki tworząc kłęby gęstego dymu. Tak jak przypuszczał za ścianą znajdował się długi korytarz ciągnący do kolejnych z wielu portali.
-Ooo! Max ty to zawsze coś wymyślisz.- powiedział zaskoczony Felix pomysłem Maxa.
-Co teraz?- spytała się Sandra.
-Przejdziemy przez portal i znajdziemy się w świecie z zamkiem. To jest sposób, żeby wyprzedzić Władcę Kamieni.
-Max szybciej!- ponaglała surowo Sandra- To nie spacer!
Max zgodnie z jej ?prośbami? przyśpieszył kroku. Kierowali się ciemnym korytarzem, prowadzącym w ciemność. Usłyszeli huk i zaczęli biec. Po chwili stali przed małymi wrotami zrobionymi z podwójnego mosiądzu. Wzory na niej były wytopione ze srebra. Uwagę przykuwały złoty klamerki umieszczone wokół całego portalu. Widok robił duże wrażenie.
-Łał! Niezłe drzwi, metal, srebro, złoto, a nawet platyna?-powiedział zachwycony DJ.
-One są do przechodzenia!- powiedziała Sandra
-Wiem!- powiedział wściekły DJ.
Pierwszy wszedł DJ. Przeszedł przez niebieską ścianę i znikł. Następny był Max i Felix, a na końcu Sandra.
Ujrzeli zieloną polanę oświetloną pięknym zachodem słońca. Widok był tak cudowny, że aż przyjaciele stanęli i wpatrywali się w jego urok. Wiedzieli, że mieli mało czasu, więc szybko zwrócili się ku ukrytemu za horyzontem zamkowi.
-Jak tu pięknie.- zachwycał się Felix- Wy idźcie a ja tu zostanę.
-Aha. Na pewno.- powiedziała Sandra.
Szybkim krokiem ruszyli w stronę zamku oddalonego o kilka mil, bo wiedzieli, że w każdej chwili może dorwać ich Władca Kamieni
wraz ze Strażnikiem. DJ rozglądał się po niebie, ponieważ miał wrażenie, że cos na nim wypatrzył. Gdy już wszystko sprawdził czy jest w porządku, to zauważył że niebo się ?otworzyło?.
-Uwaga! Strażnik nadchodzi! Trzeba się pośpieszyć!- krzyknął DJ.
-Co?! Gdzie?!- pytał się bezustannie zdezorientowany Felix.
-Niebo się otworzyło. Musimy uciekać, bo inaczej koniec z nami. Mają przewagę liczebną?- wytłumaczył mu Max
Z nieba nadchodziły miliony wojsk Strażnika.
-Idźcie! Ja idę walczyć. Gdybym nie wrócił nie przejmujcie się mną.- powiedział DJ.
Nałożył na siebie błyszczącą, platynową zbroję i wyruszył na wojnę.
-Nie ma żadnych szans przeciwko nim.- powiedział Felix.
-Ale on nie chce wygrać, on chce ich zatrzymać.- powiedział Max.
-Tak. A teraz musimy się pośpieszyć, DJ długo nie wytrzyma.
Biegli ile sił w nogach, lecz zamek był i tak daleko. Gdy znikli z pola widzenia Strażnika, to zwolnili kroku, aby oszczędzać siły.
-Nadal nie rozumiem jak pokonali Boga...-powiedział Felix.
-A ja już wiem.-powiedział Max.- On się do nich dołączył!
-No to już po nas.-powiedziała Sandra- Nie mamy szans z "siłami wyższymi".
Max przypomniał sobie ten znak na schodach w podziemiach. Teraz już wiedział co on ukazywał... Gdy chciał powiedzieć o tym Felixowi i Sandrze to zrezygnował z tego, bo wiedział, że mają większe problemy. Dopiero uprzytomnił sobie, że jego przyjaciel walczy o śmierć i życie, aby on sam miał więcej czasu na odnalezienie zamku. Przerażała go ta myśl, że DJ może polegnąć w tej walce...
Zobaczyli kilkanaście świecących postaci sunących w stronę DJ'a. Były one wielkości normalnego człowieka. Można było przejrzeć je na wylot, ponieważ były całe przezroczyste. Ledwo w zachodzącym blasku słońca mogli dojrzeć ich delikatne, a zarazem potężne sylwetki. Z ich pleców wyrastały piękne, ogromne skrzydła. Brzegi były postrzępione, co powodowało, że w podmuchu wiatru falowały. Twarze ich były jak ludzkie, tylko bardziej białe. W ich zadziwiających rękach, które miały nienormalną siłę, trzymały złote miecze, topory lub sztylety. Anioły sprawiały ogromne wrażenie.
Nikt nie wiedział w jakim celu przybyły. Ku zdziwieniu przyjaciół anioły podniosły górnika z ziemi i pomogły mu walczyć. Sandrze sunęło się na język bardzo dużo pytań. Jak to możliwe, że te przepiękne istoty walczą przeciwko Strażnikowi? Przecież zawsze były jego sprzymierzeńcami. Może wiedziały kim naprawdę jest i co chce zrobić? Lecz Sandra nie znała odpowiedzi na te pytania.
-Co robimy?- spytał Felix.
-Odwróć się to zobaczysz...- powiedział Max.
Sandra wraz z Felixem odwrócili się. Spoglądali jednocześnie na największą i najpotężniejszą fortecę. Mury obronne otaczały cały zamek. Wysokie były na kilkaset metrów, o grubości kilkudziesięciu metrów. Zrobione były z ciężkiego marmuru. Zza muru wyłaniało się 7 wież. Każda wysoka, aż do chmur i każda pilnowała tylko jedną inną niż pozostałe stronę. Gdy Max zadziwiał się tym cudem architektury, to Sandra w tym czasie razem z Felixem oglądali drzwi wykonane z platyny. Miały one złote uchwyty. Posiadały 10 warst ochronnych z czego każda była, zrobiona z innego włókna. Większość z nich nawet nie posiadała jeszcze swojej nazwy. Sam zamek na pozór jest kanciasty, natomiast jeśli mu się lepiej przyjrzeć, to jest wykonany na kształt piramidy. Cała ta konstrukcja była nie do sforfowania...
Dalszą część mam zamiar jak najszybciej napisać, ale trochę mi to nie wychodzi z powodu braku weny... :/ Jak tylko napiszę jakiś dłuższy fragmencik, to dodam go
Dostałem trochę weny i napisałem Jeszcze świeżutki fragmencik
Cytat: | -Musimy jakoś do niego wejść.-powiedział Felix. -Może zamek sam się otworzy czy coś takiego…
-Trzeba spróbować.-odpowiedziała Sandra
Podeszli do bramy. Nie spodziewali się, żeby sama się otworzyła. Stała nieruchoma. Max zastanawiał się co można zrobić aby wejść do środka. Na początku pomyślał sobie, żeby ją staranować, ale wiedział, że to nie rozsądne taranować „drzwi” wielkie jak kilkupiętrowy hotel. Nic mu nie przychodziło do głowy, a przynajmniej nie tak łatwo jak się spodziewał.
-Sądzę, że DJ wie jak je otworzyć. Pójdę po niego…- powiedziała Sandra
-OK.- odpowiedział jej Felix
DJ pomimo silnych ataków ze strony przeciwnika, jeszcze jakoś się trzymał na nogach. Już od dawna wiedział, że przyjdzie mu walczyć z samym Strażnikiem Wrót. Po chwili zauważył jak Sandra biegnie w jego stronę. Pomyślał sobie, że jest nierozsądna wkraczając na pole bitwy.
-DJ!- krzyknęła- Biegnij do Maxa i Felixa. Mamy problem!
-A co z bitwą? Nie sądzę, by anioły dały sobie same radę z tak silnym wrogiem.
-Nie przejmuj się. Zawsze chciałam zmierzyć się ze Strażnikiem…
DJ szybko podbiegł do Maxa oraz Felixa.
-To jest wspaniałe!- krzyknął z podniecenia DJ widząc ogromną bramę.
-Jak tam Strażnik?- zapytał się Felix
-Ledwo się trzyma. Dostał ode mnie cios, który go o mało nie powalił,- pochwalił się DJ- lecz moje ataki niestety go nie powstrzymają, jest za silny. W tej walce nie mamy szans go pokonać, ale mamy szansę na jakiś czas uciszyć go, żeby przez jakiś okres nie narobił kłopotów.
-Skoro tak to na razie nie ma się o co martwić.- rzekł Max
-Strażnik Wrót to nieprzewidywalna istota kto wie co jeszcze zaplanował…- rzekł DJ
2. Dziennik
DJ zamknął oczy i z całych sił pragnął sobie wyobrazić starożytny dziennik, w którym zawarte były informacje na temat Zamku Przeznaczenia.
-DJ! DJ!- krzyczał Felix- Max zniknął!
-To niemożliwe…- powiedział DJ
Obejrzał się w lewą i w prawą stronę, ale nie ujrzał ani śladu po psie.
-Nie jest za dobrze, ale nie mamy wyjście, musimy otworzyć tę bramę i wejść do zamku.
Tymczasem Sandra walczyła z całą armią Strażnika. Poruszał się on bardzo szybko prawie niedostrzegalnie dla ludzkiego oka. Gdy miał już zamiar uciec z pola bitwy, aby zająć Zamek Przeznaczenia, to wtedy Sandra z całą swoją siłą rzuciła się na niego. Oboje mocno się szarpali. Po chwili Strażnik się rozpadł. Sandra nie wiedziała gdzie się mógł podziać, ale nie miała czasu na domysły musiała pomagać w bitwie. Strażnik poruszał się pod ziemią i czekał na odpowiedni moment, aby wyskoczyć i zająć się DJ’em. Gdy wyczuł odpowiedni moment, przeszył go ostry ból w miejscu gdzie powinny znajdować się żebra. Dopiero po krótkim czasie zorientował się, że Sandra wyciągała go na zewnątrz. Nie spodziewał się nikogo, bo wiedział, że to mało prawdopodobne, że ktoś mógłby go odnaleźć w takiej kryjówce.
-Puszczaj mnie!- krzyknął Strażnik Wrót
-Nigdy!
Wyciągnęła go na zewnątrz. Był zły jak nigdy dotąd.
-Jak mnie znalazłaś?
-Gdy ty zapadłeś się bez śladu, nie miałam pojęcia gdzie możesz być. Chyba nie do końca opanowałeś tę sztuczkę, ponieważ kiedy się poruszałeś pod ziemią, to na zewnątrz gleba robiła się bardziej twarda, przypominająca kamień. Wiedziałam, że to nie jest coś naturalnego lub efekt wojny.
-…ale przecież to jest niemożliwe…- majaczył Strażnik dotąd pewny swego planu.
Sandra chciała to jak najszybciej skończyć. Rzuciła się na niego, po czym cisnęła nim.
-Nie pokonasz mnie takim sposobami!- powiedział Strażnik- Poddaj się!
-Chyba to ty powinieneś się poddać!
Strażnik próbował wstać, lecz za każdym razem upadał. Nie mógł ruszać mięśniami.
-Co jest?!- krzyczał Strażnik- Co się stało? Dlaczego nie mogę wstać?!
-Gdy ty byłeś zdezorientowany umieściłam ci pomiędzy kamieniami blokady, uniemożliwiające wykonywanie nawet jednego z najprostszych ruchów: wstawania.
Po chwili do Sandry podbiegł Max.
-Co ty tutaj robisz?- spytała się Sandra
-Przyszedłem sprawdzić jak sobie radzisz.
-W porządku. Wezwij DJ’a i powiedz mu, że Strażnik został definitywnie złapany.
-To nie prawda! To nie może być…- mówił Strażnik
-Nie ma sprawy, już idę.- powiedział zachwycony Max po czym pobiegł dalej
|
I jak może być?
Ostatnio zmieniony przez roxeus dnia Sob 11:18, 29 Mar 2008, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
jupiter
Dołączył: 05 Mar 2008
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 11:28, 29 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Tak, naprawdę świetne nie moge się doczekać dalszych części. Kiedy skończysz pisać trzecią część?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
roxeus
Dołączył: 08 Lut 2008
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 11:50, 29 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Nie wiem To dopiero początek książki, więc jeszcze trochę czasu potrwa zanim ją skończę.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Babcia-Z
Jury
Dołączył: 24 Paź 2007
Posty: 72
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 17:26, 31 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Wydaje mi się,że niewłaściwi użyłeś słów w tekście oraz bardzo zawile budowałeś niektóre zdania,więc dla przykładu kilka wypisów.
"Max zadziwiał się tym cudem architektury"
"walczą o śmierć i życie"
"strażnik został definitywnie złapany"
"poczuł ból w miejscu gdzie powinny znajdować się żebra"(a nie było tam żeber?)
I jedno z zawiłych zdań,którego uwieńczeniem miało być,że blokada nie pozwalała strażnikowi wstać.
"gdy byłeś zdezorientowany umieściłam ci pomiędzy kamieniami blokady,uniemożliwiające wykonanie nawet jednego z najprostszych ruchów:wstawanie"
Oprócz tego,że zdanie nie zmierza prosto do celu,to nie byłabym taka pewna,że wstawanie to jeden z najprostszych ruchów.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
roxeus
Dołączył: 08 Lut 2008
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 17:56, 31 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Dzięki Babcia-Z. Z pewnością Twoją krytyka bardzo mi się przyda. Na szczęście są na tym forum osoby, które potrafią znaleźć błędy, a tym bardziej "mają odwagę" o tym napisać .
["poczuł ból w miejscu gdzie powinny znajdować się żebra"(a nie było tam żeber?)] Strażnik to nie człowiek, lecz kamienna postać podobna do ludzi. Nie posiada organów takich jak: serce, płuca, a tym bardziej kości i żeber. Skały wypełniają całe jego ciało.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|