|
www.piszsmialo.fora.pl twoje talenty literackie
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
pitye
Dołączył: 15 Lis 2007
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Gondoru ;)
|
Wysłany: Pon 18:14, 17 Gru 2007 Temat postu: Felix Net i Nika oraz Powracający Prześladowca |
|
|
Oto moje pierwsze zamieszczane tutaj opowiadanie: Felix Net i Nika oraz Powracający Prześladowca. Mam nadzieję że się spodoba i liczę na opinie...
Po raz kolejny, w tym roku szkolnym, przed budynek Gimnazjum im. Stefana Kuszmińskiego zajechał z piskiem opon czerwony Alfa Romeo. Wysiadł z niego (mając delikatne zawroty głowy) uczeń klasy drugiej „a”, Felix. Chciał coś wspomnieć o ograniczeniu prędkości siedzącej za kierownicą mamie, ale ona tylko zerknęła na zegarek i powiedziała:
- Do zobaczenia wieczorem - i włączając auto z przekorą w głosie dodała – Bądź grzeczny i słuchaj pani.
Bardzo często pani Polon droczyła się z synem, który nie znosił tego zdania, bo uważał że jest już niemal dorosły. Tego dnia Felix jednak tylko pokręcił głową. Nie chciał sprzeczać się z mamą, a poza tym nie mógł się doczekać, kiedy powie swoim najlepszym przyjaciołom – Netowi Bieleckiemu i Nice Mickiewicz (obdarzonej nadzwyczajnymi zdolnościami, np. przeczuciami, które zawsze się sprawdzają) o ostatnich wydarzeniach związanych z pracą jego taty w Instytucie Badań Nadzwyczajnych. Obawiał się, że częściowo dotyczyły także całej trójki przyjaciół i był przekonany, że to ich zaciekawi. Wszedł więc do szkoły i niemal od razu wpadł na nich, stojących i czytających ogłoszenie ścienne w holu.
Net i Nika od jakiegoś czasu byli parą (zresztą doskonale dobraną) i trudno było ich spotkać oddzielnie. I chociaż tego dnia wszystko z pozoru wyglądało jak na co dzień, to tak dobry przyjaciel jak Felix mógł po ich dziwnych minach zauważyć, że coś się stało. Dał więc sobie minutę na psychiczne przygotowanie się (co by się stało, gdyby Net zaczął histeryzować, albo, co gorsza, dostał napadu zazdrości?) i podszedł do nich. Czuł w powietrzu zbliżającą się burzę (uczuć i nie tylko)…
Ani Net, ani Nika nie zauważyli nadejścia Felixa, bo prowadzili ze sobą bardzo ożywioną dyskusję, choć chyba lepiej byłoby nazwać ją sprzeczką…
- Jak mogłaś mi coś takiego zrobić?! - płaczliwym głosem mówił Net, a
kilkanaście zebranych wokół niego osób chichotało - Nie daruję ci tego do końca życia!
- Po raz kolejny powtarzam, że nie mam z tym nic wspólnego, - chciała
załagodzić sytuację Nika - ale jeżeli nie możesz tego zrozumieć, to nie chcę być już twoją dziewczyną!
- Cześć - Felix nie rozumiał, o czym mówili, ale uznał, że powinien się wtrącić - Skoro przestaliście się na chwilę kłócić, to radzę, żebyście swój problem rozwiązali w inny sposób, bo wiecie - ciągnął Felix - już raz doszliście do wniosku, że „lepiej rozmawiać niż się obrażać”.
- Ty nic nie rozumiesz!!! - wrzasnął Net i dodał ciszej - Spójrz na tę kartkę!
Na tym, co Felix początkowo wziął za ogłoszenie, były zamieszczone najbardziej kompromitujące zdjęcia Neta. Większość Felix już widział, ale kilka, jak wyjaśnił „poszkodowany” było pokazywanych tylko Nice.
- Teraz rozumiesz, kto musiał je tutaj powiesić - powiedział Net.
- Niekoniecznie… - do rozmowy dołączył Manfred, program AI stworzony
przez Neta.
- Co ty tutaj robisz? - przyjaciele byli bardzo zaskoczeni - Zaczekaj, pójdziemy na strych, bo do lekcji zostało jeszcze trochę czasu.
Na strychu znajdowała się kwatera przyjaciół. To tam spotykali się, gdy mieli do rozwiązania jakiś poważny problem i nie chcieli, by ktoś ich podsłuchał. Urządzili sobie tą kryjówkę już na początku pierwszej klasy na małym półpiętrze, wykorzystując znajdujące się tam stare meble. Nie korzystali ze strychu tylko podczas problemów z duchami i chodzącym szkieletem, ale gdy wszystko się uspokoiło, wrócili tam z ogromną przyjemnością.
- Zmieniłem tylko ustawienia telefonu - rzekł, już w kwaterze, Manfred - i teraz ciągle w nim „siedzę”.
- Zobaczysz, będą z tego powodu kłopoty. - pokręcił głową Net - Ale co miałeś na myśli mówiąc te „niekoniecznie”?
- Już wyjaśniam. Do komputera, w którym są zapisane te, śmieszne według mnie, zdjęcia bardzo trudno jest się włamać, bo jest tam na co dzień, jedna z moich kopii. Prawda?
- Tak - przytaknął Net grożąc mu palcem za to, że śmiał się z jego zdjęć.
- Ale niestety dwa dni temu jakiś obcy program sztucznej inteligencji dostał się do systemu, skopiował wszystkie zdjęcia i zniknął. - kontynuował Manfred - Macie jakiegoś dobrego informatyka za wroga?
- Eftepa, ale on raczej dobry nie jest - odpowiedział tym razem Felix - Mówiłeś, że to był program AI?
- Mhm, a czy to jakaś różnica?
- Nie, ale słyszałem też o innym włamaniu z udziałem sztucznej inteligencji.
- Naprawdę? - zdziwiła się Nika - Co się stało?
- Powiem wam pod jednym, małym warunkiem - z miną niewiniątka oznajmił Felix.
- Jaki to warunek?! - zdenerwował się Net - Mam nadzieję, że to nic głupiego.
- Macie się pogodzić, przynajmniej na razie, bo, po pierwsze nie lubię, kiedy się kłócicie, a po drugie, bo teraz możemy mieć kłopoty.
- Zgoda - odparli razem Net i Nika, których bardzo zaintrygowały słowa Felixa, ale Net dodał - Tylko na jakiś czas…
- Wiecie, że tata Zosi jest technikiem w Instytucie? - spytał ich Manfred
- O to coś nowego - powiedział Felix zaskoczony tą wiadomością - Ale to by się zgadzało…
- Ale co??? - pytała coraz bardziej zaciekawiona Nika.
- Dobra, zacznę od początku. Dziś w nocy dzwonili do taty ludzie z Instytutu. Powiedzieli, żeby szybko przyjechał i poinformowali, co się stało. Otóż było tam włamanie - mówił Felix - Zniknęły fragmenty jakiegoś programu AI i dotyczące jego dane. Nie zrozumiałem tylko o jaki program chodziło. Wiem też, że włamania dokonał inny program AI, ale jakiś człowiek musiał wyłączyć zabezpieczenia i tym samym mu pomóc.
- Ale co ma z tym wspólnego ojciec Zosi? - spytał Net.
- Włamanie było, kiedy tylko on był w Instytucie. Ci ludzie, co dzwonili, mówili o tym tacie, ale ja nie skojarzyłem od razu nazwiska. Dopiero, gdy Manfred o nim wspomniał olśniło mnie.
- Czy ty podsłuchiwałeś rozmowę taty? - zasugerowała Nika.
- Nie - uśmiechnął się Felix - Mama mi o tym opowiedziała ze szczegółami dziś rano, ale faktycznie fragment rozmowy z nazwiskiem słyszałem sam.
- Aha! Czy ty wcześniej mówiłeś coś o kłopotach albo o niebezpieczeństwie? - spytał Net ze strachem w oczach.
- Tak mi się wymsknęło, ale muszę to jeszcze przemyśleć. - odpowiedział Felix, a w tym momencie rozległ się dzwonek na pierwszą lekcję i przyjaciele pobiegli do klasy dokładnie zamykając drzwi strychu na klucz.
* * *
Przez cały dzień nie wspominali o porannej rozmowie, ale z powodu niewyjaśnionej sprawy zdjęć Net był w złym humorze. Poza tym, wszędzie, gdzie się pojawiał wybuchały śmiechy i chichoty. Dlatego po lekcjach cała trójka z chęcią wybrała się do Zbędnych Kalorii, na jakieś słodkie ciastko w ramach poprawy nastrojów. Nie było im to jednak pisane. W połowie jedzenia szarlotki Felix osunął swój talerzyk.
- Musimy coś przemyśleć - powiedział bardzo poważnym tonem - Chodzi mi o ten program, którego fragmenty zniknęły z Instytutu. Odniosłem wrażenie, że był strasznie ważny, bo mój tata w minutę po rozmowie pojechał tam, a rano go jeszcze nie widziałem. A poza tym powiedział mi, żebym miał oczy i uszy szeroko otarte, i żebym na siebie uważał, bo ktoś dla mnie niebezpieczny jest na wolności.
- I co w związku z tym? - spytał Net całkowicie pochłonięty jedzeniem.
- Nic wam nie świta??? - zasugerował Felix.
- Ja się chyba domyślam - ostrożnie powiedziała Nika blednąc - Czyli ten
program musi być niebezpieczny, a z tego co mówił twój tata można
wywnioskować, że interesuje się tobą…
- Nami, bo to ostrzeżenie tata kazał wam też przekazać - sprostował Felix - I może nas szukać…
- Nadal nie rozumiem. - powiedział piskliwym głosem Net.
- Mówiąc po ludzku - wtrącił Manfred grobowym głosem - nasz stary znajomy z 50-tego piętra jest na wolności, a na imię mu…
- Morten - dokończył Net, czując, że ogarnia go panika, ale po chwili, otrząsając się z największego strachu spytał - Ale kto go uwolnił?
- Może on nigdy nie był całkowicie „uwięziony” - zaczął Felix. - Pamiętacie, jak byliśmy w Instytucie?
- Mhm, na tym badaniu podczas problemów ze snem? - odpowiedział Net.
- Tak. Widzieliśmy wtedy szczątki tych jego robotów, a ty zauważyłeś, że jeden z nich nie ma małego palca…
- Tak, ale myślałem, że to nic nie znaczy, a poza tym, nie mamy dowodów, że Morten nadal istnieje - usiłował sam siebie przekonać Net.
- Zgadzam się z tym, - przytaknął Felix - Ale nie mamy też dowodów, że moja wersja wydarzeń jest nieprawdziwa.
- O mój Boże! - przestraszyła się Nika - Czyli może przez cały ten czas żyliśmy nieświadomi niebezpieczeństwa, a on może ciągle nas obserwuje…
- To by mogło po części wyjaśniać, kto go uwolnił - powiedział rzeczowo Manfred - On sam to zrobił.
- Tylko kto mu w tym pomógł? - zamyślił się Felix, a przy stoliku zapadła cisza. Jakoś nikt nie miał ochoty dokończyć swego ciasta.
- Ale to nadal nie rozwiązuje problemu zdjęć - wspomniał Net - ani włamania do mego komputera.
- Co do tych nieszczęsnych fotografii, - zaczęła Nika - to mogę ci przysiąc, że to nie ja porozwieszałam je w szkole, a poza tym, przepraszam za wszystko, co rano powiedziałam. A tym włamaniem się nie przejmuj. Manfred jakoś to załatwi.
- Nie wiem dlaczego, ale ci na razie daruję, chociaż nie sądzę, żeby program AI stał się uczniem naszej szkoły i zrobił mi taki kawał. - uśmiechnął się krzywo Net i powiedział do Felixa - Chyba nici z naszego spotkania w sobotę, bo zdaje się, że mamy poważniejsze problemy niż wybór filmu.
- Jasne. Róbcie sobie, gołąbeczki co chcecie - zdenerwował się Manfred - A ja sobie poprawię zabezpieczenia, by nie doszło do kolejnego włamania, do twojego komputera Necie … hm … filecie i przygotuję się na ewentualny atak.
- Uczysz się rymów? - spytał Filet, ups… tzn. Net - Manfredzie …hm… Dobra, dobra. Co masz na myśli?
- Mam takie podejrzenia, - zaczął Manfred - że może ten program, wiecie, ten co się włamał do komputera Neta, szukał czegoś innego niż zdjęć, ale skoro tego nie znalazł, skopiował byle co i …
- Ty te przeklęte zdjęcia nazywasz byle czym?! - zezłościł się Net.
- Daj mi dokończyć. - spokojnie powiedział Manfred - I namówił jakiegoś
człowieka - najprawdopodobniej z waszej szkoły - żeby spłatał ci tego psikusa. Ale…
- Ale co?! - niecierpliwił się Net,
- Ale żeby to zrobić musiał wiedzieć, kim jesteś, z kim się uczysz, więc to niemal niemożliwe…
- Z wyjątkiem sytuacji, gdyby, tym programem był Morten. - odpowiedział Felix kręcąc głową - Ale czego mógłby szukać w tym komputerze?
- Nie wiadomo. - odezwała się wreszcie Nika - Jednak, jak dla mnie , to na razie jest zbyt dużo niewiadomych. I myślę, że nie powinniśmy myśleć o tym wszystkim jednocześnie, więc po prostu czekajmy na rozwój wydarzeń.
- Inaczej mówiąc - powiedział Net - Czekajmy, aż Morten sam się ujawni, albo aż my stracimy głowy.
- Aż tak źle to chyba nie będzie. - niepewnie odpowiedział Felix.
- Ale jakby było, to zafunduję wam pogrzeb. - podsumował Manfred - A tak na serio, to uważajcie na siebie i … hm… na mnie.
Cała trójka (czwórka) posmutniała, Felix zapłacił za niedokończone ciastka i wyszli na zewnątrz nie zauważając wskakującej na torbę Niki srebrzystoszarej jaszczurki.
* * *
Net już od kilku dobrych minut nie spał. Wiedział, że powinien się już ruszyć z łóżka, bo inaczej spóźni się na autobus, ale nie miał najmniejszej ochoty wychodzić z domu, bo bał się, że spotka gdzieś roboty Mortena. Obawiał się też, że razem z Niką i Felixem czegoś nie zauważyli w tej i tak zagadkowej historii włamań do komputerów. Z jego problemów, najmniej martwił go ten dotyczący kompromitujących zdjęć w szkole, bo wiedział, że wkrótce cała sprawa ucichnie, a z Mortenem może być inaczej. Mimo to, nadal podejrzewał Nikę, ale postanowił dać jej z tym spokój. W końcu przełamał się i poszedł na śniadanie.
* * *
Przyjaciele od początku długiej przerwy siedzieli na strychu szkoły i rozmawiali. Dowiedzieli się, że wszystkim śni się coś ważnego, ale nie wiedzą, co to jest. Nika opowiedziała im też o swojej nocnej przygodzie, jednak nie była pewna, czy jej się to śniło, czy działo się naprawdę. Oto streszczenie tej opowieści:
Kiedy Nika spała, albo nie. W każdym razie, kiedy znajdowała się w łóżku i odpoczywała, dziwne rzeczy zaczęły dziać się z jej lodówką. Zaczęła ona skrzypieć (inaczej niż zwykle) i rozlegały się z niej również takie dźwięki, jakby stukania o siebie metalowych rurek. Po jakimś czasie lodówka zamiast cichnąć zaczęła się poruszać po pokoju. Skakała jak kangur po całym pomieszczeniu, nie zatrzymując się w żadnym miejscu, ani nie „przystając” na chwilę. W końcu ogromnym susem wróciła do swojego kąta.
Rano Nika znalazła na podłodze jakieś metalowe śrubki, nakrętki, bolce. Zauważyła również, po śladzie na ścianie, że lodówka stoi 10 cm bliżej drzwi niż poprzedniego dnia. Po tym odkryciu nie jadła nawet śniadania, tylko od razu pobiegła do szkoły, nie chcąc dłużej pozostawać w mieszkaniu.
Net na tę historię zareagował słowami:
- Musiało ci się coś przyśnić - mówił - przecież to niemożliwe.
- Kiedy na wolności jest Morten nie ma rzeczy niemożliwych. - odparła Nika.
- Tak, ale nie sądzę, że powtarzałby on tą samą sztuczkę, co wcześniej, zwłaszcza, że to ona po części go zgubiła. - poparł Neta Felix - Ale mimo
wszystko lepiej będzie, jeśli po lekcjach pójdziemy z tobą do domu i to
sprawdzimy.
- Racja - odparł Net - Nawet, jeśli niewiadomo jak byśmy się bali.
- Bez przesady. - roześmiała się Nika - Może rzeczywiście wszystko mi się przyśniło, ale będę się czuła bezpieczniejsza jeśli to zobaczycie.
* * *
Kiedy dotarli pod kamienicę Niki słońce świeciło bardzo jasno i było bardzo ciepło, mimo, że zaczynał się już listopad. Przyjaciele niechętnie weszli do budynku, gdzie panował półmrok i skierowali się do drzwi mieszkania dziewczyny.
Już po przekroczeniu progu zorientowali się, że coś jest nie tak jak powinno. Wydawało się im, że w mieszkaniu jest więcej wolnej przestrzeni niż zwykle, a na podłodze panował okropny bałagan. Leżały tam różne metalowe części i śruby. Wkrótce Nika oznajmiła:
- Nie chcę was martwić, - zaczęła - ale moja lodówka i inne elektroniczne urządzenia zniknęły.
- Ten stary komputer ode mnie też? - spytał Net.
- Tak… - odparła Nika i spytała - Ale jak to możliwe? Myślicie, ze może mieć z tym coś wspólnego Morten?
- Oby nie - szybko odrzekł Net - A ty Felix, jak uważasz?
- Z tego, co tu widzę, - zaczął Felix - to nie są części ani lodówki, ani komputera. Myślę też, że nie tworzyły one razem żadnego urządzenia.
Wygląda to raczej na jakiś głupi kawał…
- Ale kto mógłby… - tylko tyle zdążyła powiedzieć Nika, bo przerwał jej
dzwonek do drzwi. Ruszyła, aby je otworzyć, ale Felix ją zatrzymał.
- Spodziewasz się kogoś? - spytał, a gdy dziewczyna pokręciła głową dodał - Masz tutaj jakiś kij do baseballa? - rzekł - Raczej nie… A może… O już mam!
Chłopak chwycił podłużną metalową część, stanął przy drzwiach i dopiero wtedy powiedział Nice, by otworzyła niespodziewanemu gościowi.
Dziewczyna zrobiła jak mówił i zamarła na progu z otwartymi szeroko oczami. Felix i Net zaskoczeni jej zachowaniem postanowili poznać bliżej osobę, która składała ich przyjaciółce wizytę. Ujrzeli stojącą w drzwiach Madame Josephine, która poruszała się niczym zombi, a wzrok miała nieobecny. Po kilkudziesięciu sekundach odezwała się:
- Trudną zagadkę już raz rozwiązaliście - rzekła - nazwę dużej korporacji w zwierciadle widzieliście i przerażenie was ogarnęło. Wasz nienajlepszy kolega robi wam niemiłe psikusy, ale kieruje nim ktoś zupełnie inny. - nagle zakończyła i odeszła.
Przyjaciele popatrzyli na siebie, zamknęli drzwi, a niezręczną ciszę przerwała Nika:
- Madame Josephine znów była w transie. Zupełnie tak, jak wtedy, gdy chodziliśmy do niej z powodu problemów ze snem. Pamiętacie, co nam wtedy powiedziała?
- Coś w tym stylu: rozwiązanie znajdziecie w szybie, a zło w sobie. - odparł Felix - Ciekawe, czy ma to coś wspólnego z tym, co usłyszeliśmy dzisiaj.
- To się okaże, a teraz pomóżcie mi tutaj posprzątać. - zakończyła Nika, a po chwili na plecach Felixa i Neta usiadły dwie srebrzystoszare jaszczurki.
Cała trójka zabrała się do pracy zastanawiając się jednocześnie, kim może być ten „nienajlepszy kolega”. Doszli do wniosku, że głównymi podejrzanymi są Gerald, Marcel, Lambert i Lucjan, ale nie mieli gwarancji, ż nie chodzi o kogoś zupełnie innego, więc nie podejmowali na razie żadnych pochopnych decyzji.
* * *
Kiedy Felix wszedł do domu czuł, że znowu coś się stało. Gdy zajrzał do kuchni był już tego pewien, bo przy stole ze śmiertelnie poważnymi minami siedzieli tata z babcią. W pewnym momencie kobiecie po policzku spłynęła łza, a tata ujrzał stojącego w drzwiach syna.
- Chodź tutaj, - rzekł - musimy porozmawiać.
- Czy coś się stało? - spytał Felix siadając.
- Nie wiem, jak to powiedzieć, - zaczęła babcia - ale stało się coś złego i niebezpiecznego…
- Ale o co chodzi?! - zdenerwował się Felix.
- No, więc - rzekł tata - twoja mama miała wypadek i leży teraz w szpitalu z wstrząsem mózgu, z 3 połamanymi żebrami i poparzoną nogą.
- O Boże… - zmartwił się chłopak - Ale jak to się stało?
- Na jednym, ze skrzyżowań zapanował chaos, tzn. kiedy mama przejeżdżała przez sam jego środek, zmieniły się światła i nadjeżdżający z naprzeciwka samochód uderzył w nią.
- Nie rozumiem…
- Policja podejrzewa, - wyjaśniał tata - jest niemal pewna, że błąd popełnił program sterujący ruchem w mieście.
- Manfred.. - zaczął Felix
- Co takiego? - zdziwił się tata.
- Nic, nic - powiedział chłopak i zmienił temat - Czy możemy odwiedzić mamę?
- Oczywiście - odpowiedziała babcia - Właśnie się tam wybieraliśmy, ale tata uznał, że lepiej będzie na ciebie zaczekać.
- Skoro tak, to mógłbym ja też pojechać?
- Tak - odpowiedział tata - tylko szybko się zbieraj.
- Już siedzę w aucie - odparł Felix i wybiegł z kuchni.
* * *
Przyjaciele już od dobrych kilku minut „obradowali” w kwaterze. Felix opowiedział, co stało się poprzedniego dnia i poinformował Neta o podejrzeniach policji, ale on nie wierzył w błąd „programowego przyjaciela”.
- To może jego samego zapytajcie - zaproponowała Nika.
- Jak chcesz. - powiedział Net włączając minikomputer. - Zapomniałem telefonu. - wyjaśnił.
- O!!! Cześć! - wykrzyknął z głośnika znajomy głos Manfreda. - Dam moją „kodową głowę”, że czegoś ode mnie chcecie.
- I tak, i nie. - odpowiedziała Nika i wyłożyła mu całą zaistniałą sytuację. Manfred najpierw się zdenerwował, a potem, już spokojniej, rzekł:
- Bardzo ciekawe… To ja się zsynchronizuję z tamtą częścią mojej osoby. Net mógłbyś, no wiesz, ten kabelek…
- A, jasne…
Kilka minut później…
- Nie, to niemożliwe - powiedział niepewnym głosem Manfred.
- Ale co?! - interesował się Felix.
- Hm, to brzmi nieprawdopodobnie, ale wygląda na to, że w tamtym komputerze już mnie nie ma, ale za to siedzi tam inny program AI, który nazywa się Netrom, i nie dopuszcza mnie do systemu.
- To rzeczywiście dziwne - przytaknął Felix - ale jest też dobra wiadomość. To, że ciebie tam nie ma oznacza, że nie jesteś odpowiedzialny za wypadek mojej mamy.
- Tak, ale teraz całemu miastu może grozić ogromne niebezpieczeństwo.
- Chyba masz rację - powiedziała Nika - i sądzę, że powinniśmy powiedzieć o tym tacie Neta.
- Ale tylko pod jednym warunkiem - odparł syn informatyka - wy pójdziecie ze mną.
* * *
- To nieprawdopodobne! - pan Bielecki był zszokowany - Manfred naprawdę to sprawdził?
- Już mówiliśmy, że tak, - zaczął irytować się Net - a jeśli mi nie wierzysz, to sam go o to spytaj!
- To jest chyba najlepszy pomysł. Mógłbym skorzystać z twojego minikomputera?
- Jasne. - odpowiedział Net i poszedł po urządzenie. Niebawem:
- O! Dzień dobry panu! - zawołał z głośników Manfred - Domyślam się, że chodzi o sprawę z tym Netromem.
- Tak - odpowiedział tata Neta - Czy jesteś pewien, że to on teraz steruje ruchem w mieście?
- Oczywiście. A poza tym, odkryłem coś jeszcze…
- Co takiego?
- Netrom to także ogromna korporacja, która została niedawno zlikwidowana, a Felix, Net i Nika kilka dni przed likwidacją szukali na jej temat informacji. - powiedział Manfred
- Rzeczywiście. - powiedział Felix - To ta, od grubatonów i oranżenady?
- Tak.
- To jest teraz nieważne. - rzekł pan Bielecki - Muszę powiadomić ludzi z Instytutu o aktualnej sytuacji. - Tata Neta również tam pracował.
Przyjaciele, widząc, że nie przydadzą się już na nic, poszli do pokoju Neta i tam postanowili dokończyć rozmowę.
- Pamiętacie, jak zanieśliśmy oranżenadę do „badania”? - spytał Felix - Tata Gilberta odkrył wtedy w niej taki dziwny związek.
- Tak. - odpowiedziała Nika. - Ale o co chodzi?
- No, więc, poczytałem o tym związku więcej i okazało się, że, nie jest to nic naturalnego, ale nowatorskie mikrourządzenie, coś w stylu komplantów z 2060 roku.
- Dopiero teraz nam o tym mówisz?!
- Sorry, ale wyleciało mi to z głowy, a poza tym, to jeszcze nie koniec.
- Gadaj, tylko szybko! - zdenerwował się Net.
- Program znajdujący się w tym, nazwijmy to „dzisiejszym komplancie” może w pewnym stopniu przez 3 tygodnie sterować osobą, która go połknęła.
- Ale po co?
- Nie wiem, ale mam pomysł. - powiedziała Nika - Madame Josephine mówiła o czymś związanym z zwierciadłem i korporacją, więc może do nazwy Netromu przyłóżmy lusterko… - wyjęła z malutkie torby, napisała wyraźnymi literami na kartce nazwę korporacji i przyjrzała się jej odbiciu. Zamarła…
Gdy Felix i Net zerknęli jej przez ramię, ujrzeli to, czego bali się najbardziej. Netrom po prostu był czytanym od tyłu - imieniem programu AI - Morten.
- To ja już chyba wiem dlaczego Madame Josephine powiedziała, że po zobaczeniu tego, wcześniej, ogarnęło nas przerażenie. - stwierdził z przestrachem w oczach Felix.
- Tak - powiedziała Nika - ale, jeżeli Netrom jest Mortenem, to może on teraz kierować ludźmi całego miasta…
- Nie sądzę - odparł Felix - bo ten komplant działa tylko przez trzy tygodnie, a od rozwiązania korporacji minął już ponad miesiąc i nie sądzę aby ktoś miał jeszcze do czynienia z oranżenadą albo grubatonami…
- Z wyjątkiem rodziny Zosi. - przerwał mu Net - Byliśmy przecież u niej kilka dni temu na urodzinach razem z całą klasą i częstowała nas ona m.in. właśnie oranżenadą. Ja jednak jej nie piłem.
- Ja też chyba nie - odpowiedział mu Felix.
- Ale ja wprost przeciwnie… - rzekła zaniepokojona Nika - więc teraz Morten może się mną posługiwać?
- Posługiwać nie - sprostował Felix - ale np. gdy śpisz może wymyślać ci sny, albo wizje. Chyba, że wypiłaś tego aż dwie butelki…
- Ja nie. - odparła dziewczyna - Ale niektórzy tak…
- Na przykład kto? - spytał Net.
- Gerald, Lambert i Lucjan…
- Skąd wiesz? - z chytrą miną spytał Net.
- Od Zosi… Pomagałam jej sprzątać po przyjęciu. Cieszyła się, że ten napój się już skończył, bo go nie znosi, a poza tym pija go tylko jej tata. - powiedziała Nika - Czy to, że hm… nasi nienajlepsi koledzy wypili dużo tej oranżenady znaczy, że Morten może nimi sterować?
- Niestety tak… Myślę, że powinniśmy się skontaktować z ludźmi z Instytutu i im o tym powiedzieć. Może wybierzemy się tam jutro po szkole?
* * *
Po lekcjach cała trójka odnalazła swoje identyfikatory z poprzedniej wizyty w Instytucie i wsiadła do tramwaju nie zauważając siedzących na ich plecakach srebrzystoszarych jaszczurek. Przyjaciele zajęli miejsca i postanowili bez żadnych problemów i konfliktów, szybko załatwić całą sprawę. W pewnym momencie Nika powiedziała:
- Net, mam niejasne przeczucie, ale czy mógłbyś zadzwonić do swego taty i powiedzieć mu gdzie jesteśmy i co robimy?
- Skoro masz przeczucie, to już dzwonię… - odpowiedział chłopak, a kiedy już to zrobił, spytał - Ale jakiego rodzaju przeczucie?
- Sama nie wiem, takiego jeszcze nie miałam… To coś bardzo…
W tym momencie Nika urwała, bo poczuła ukłucie na karku i opanowujący ją paraliż. To samo działo się z Netem i Felixem. Najpierw nie mogli poruszyć głową, a potem nie czuli już całego ciała. Nagle w ich umysłach odezwał się głos:
- Tym razem mi się już nie wywiniecie. Co prawda odkryliście niemal mój cały spisek, ale nie zauważyliście jaszczurek, które były wszędzie tam, gdzie wy.
- Domyślam się, kim jesteś, ale co zamierzasz teraz z nami zrobić? - spytał w myślach Felix, a jego „myślowy głos” słyszeli także Net i Nika.
- No cóż, pozostaniecie tu sparaliżowani, aż przyjdą moi pomocnicy Lucjan, Gerald i Labert, i zabiorą was stąd, a potem wrzucą do Wisły. Zanim jednak się to stanie posłuchacie całej mojej historii.
- A mamy jakieś inne wyjście? - spytał Net
- Nie i to jest w tym wszystkim najpiękniejsze. Więc od początku. Tamtego dnia, kiedy uratował was deszcz, kawałkowi mnie, pod postacią srebrzystoszarej jaszczurki, udało się uciec. Dobrze zgadliście, był to mały palec jednego z robotów. Po kilku miesiącach zmieniłem sobie nazwę na Netrom i utworzyłem korporację. Moje fabryki zaczęły produkować oranżenadę i grubatony, oraz jeszcze kilka innych rodzajów słodyczy, oczywiście każde z - jak wy to nazwaliście - komplantami w składzie. Nikt tego nie zauważył i moje produkty zaczęły wchodzić na rynek, a ja kontrolować ludzi. Wykorzystywałem ich w czasie snu. Odkryliście i to, ale po przebudzeniu nie zapamiętaliście i znowu nikt się nie dowiedział. Udaremniliście moje plany, ale ja tak łatwo się nie poddaję. Wysłałem tacie waszej koleżanki w prezencie oranżenadę, a on wykonał za mnie niemal całą robotę. Pomógł reszcie mojej osoby oswobodzić się z więzienia, a na przyjęciu urodzinowym jego córki, zyskałem kontrolę nad moimi świetnymi pomocnikami. To oni rozwiesili zdjęcia Neta, a w mieszkaniu Niki zrobili bałagan. W tym im jednak pomogłem wywołując wizję skaczącej lodówki. Co było potem… Przejąłem w kontrolę nad ruchem w mieście, co nie było wcale trudne i zacząłem wywoływać wypadki np. mamy Felixa. Moim celem jest chaos i władza nad światem.
- A, czy trochę nie przesadzasz? - przerwał mu Felix - Twoja przemowa brzmi, jak żywcem wzięta z kreskówki…
- Nic ci nie dadzą sprzeczki ze mną, bo twoje godziny już zostały policzone…- powiedział Morten - A wracając do mojej historii, to wszędzie z wami były srebrzystoszare jaszczurki - roboty - które podsłuchiwały was, a przed chwilą wstrzyknęły jad. Niestety przygotowanie się do tego trochę im zajmuje, więc nie słyszałem waszej ostatniej rozmowy. Dotyczyła czegoś interesującego?
- Nie - odpowiedziała blada jak płótno Nika, ale nagle coś się zmieniło…
Do tramwaju weszli tata Neta i tata Felixa z ludźmi z Instytutu. Pomogli oni przyjaciołom otrząsnąć się z paraliżu i, może przede wszystkim, strachu. Felix, Net i Nika opowiedzieli im całą historię i ciesząc się, że jest już po wszystkim wrócili do domów.
* * *
Następnego dnia w szkole Lucjan, Lambert i Gerald zachowywali się inaczej niż zwykle, ale trójce przyjaciół to nie przeszkadzało. Cieszyli się, że Morten został po raz kolejny pokonany.
KONIEC
(kilka detali może być nieaktualnych, bo opowiadanie było pisane jeszcze przed wydaniem czwartej części FNiN)
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MART-X
Administrator
Dołączył: 21 Paź 2007
Posty: 216
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 3:38, 18 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
Kurka! Dosyć długie. Nie wiem jak długo zajmie mi przeczytanie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
luk
RPG masters
Dołączył: 31 Paź 2007
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z daleka
|
Wysłany: Wto 12:23, 18 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
Doczytałem do połowy. Dalej nie mam już siły . Niezłe, wysłałaś to może do P. Kosika? Albo na jakiś konkurs... Naprawdę świetne .
Ostatnio zmieniony przez luk dnia Wto 12:24, 18 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
pitye
Dołączył: 15 Lis 2007
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Gondoru ;)
|
Wysłany: Wto 17:20, 18 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
Wysyłałam na konkurs wakacyjny (nie było jego rozwiązania ) a do p. Kosika nie próbowałam... Poza tym chyba nie podoba mi się końcówka tego opowiadanka, ale nie mam już na nią pomysłu, więc na razie jej nie ruszam. Może kiedyś...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MART-X
Administrator
Dołączył: 21 Paź 2007
Posty: 216
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:00, 31 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
Przed chwilą przeczytałem, ale nie rozumiem zakończenia - przecież nie zrobili nic Mortenowi. Chyba, że po prostu o tym nie powiedziałaś. Tak w ogóle opowiadanie fajne. Jest tam kilka błędów (nie tylko ortograficznych, ale także "czasowych"). Np. FNiN odgadli, że Netrom to Morten już wcześniej i napisałaś, że kiedy mieli problem ze snami Madam Josephine powiedziała o szybie, a powiedziała o tym w GNL.
Ostatnio zmieniony przez MART-X dnia Pią 0:11, 01 Lut 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
pitye
Dołączył: 15 Lis 2007
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Gondoru ;)
|
Wysłany: Czw 23:09, 31 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
1. MART-X napisał: | Np. FNiN odgadli, że Netrom to Morten już wcześniej i napisałaś, że kiedy mieli problem ze snami Madam Josephine powiedziała o szybie, a powiedziała o tym w GNL. |
Tak??? Pierwsze słyszę... W GNL Madame Josephine mówiła o duchach i o czymś, co miało się wydarzyć przed Wielkanocą. Przyjaciele spotkali ją ponownie w PS, gdy problemy ze snem miało całe miasto. No cóż, nie chcę być niemiła, ale chyba nie masz racji...
2. Błędy ortograficzne??? - Czekam na pw, bo nie chce mi się sprawdzać całego tekstu... (to samo się tyczy czasowych... nie wiem, o co ci chodzi, ale z przyjemnością się dowiem)
3. Coś nie tak z końcówką??? - Zgadzam się... Patrz na mój poprzedni post...
4. I coś jeszcze... W jednym poście mówisz o moich błędach, a nie pilnujesz swoich...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MART-X
Administrator
Dołączył: 21 Paź 2007
Posty: 216
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 0:16, 01 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
1.Tak tylko, że napisałaś:
"- Madame Josephine znów była w transie. Zupełnie tak, jak wtedy, gdy chodziliśmy do niej z powodu problemów ze snem. Pamiętacie, co nam wtedy powiedziała?
- Coś w tym stylu: rozwiązanie znajdziecie w szybie, a zło w sobie. - odparł Felix - Ciekawe, czy ma to coś wspólnego z tym, co usłyszeliśmy dzisiaj. "
A o szybie mówiła w GNL, a nie w PS gdzie było o snach.
2.Za bardzo nie było dużo błędów ortograficznych i/lub literówek, ale w jednym miejscu zamiast "że" napisałaś "ż".
3.Wiem, ale napisałaś, że p. Kosikowi by się nie podobało.
Ostatnio zmieniony przez MART-X dnia Pią 0:17, 01 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
luk
RPG masters
Dołączył: 31 Paź 2007
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z daleka
|
Wysłany: Pią 13:37, 01 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Nie chce wyjść na głupka ale mam wrażenie, że Madame Josephine powiedziała to w PS, a nie w GNL . To tylko takie moje odczucie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
jupiter
Dołączył: 05 Mar 2008
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 22:30, 14 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Ciekawe opowiadanko
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kominek
Dołączył: 07 Kwi 2008
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: A znikąd.
|
Wysłany: Pon 20:37, 07 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
luk napisał: | Nie chce wyjść na głupka ale mam wrażenie, że Madame Josephine powiedziała to w PS, a nie w GNL . To tylko takie moje odczucie. | Racja Madame Josephine powiedziała to w Pałacu Snów.
W GNL mówiła o duchach.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|