|
www.piszsmialo.fora.pl twoje talenty literackie
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
jupiter
Dołączył: 05 Mar 2008
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:57, 02 Maj 2008 Temat postu: Mikołaj - rozdział 3 |
|
|
Oto trzeci rozdział mojego opowiadania. Zapraszam do lektury!
Rozdział III
„Wyprawa”
Była już ciemna noc, ale Mikołaj wciąż odrabiał lekcje. Po incydencie z Krzyśkiem profesor Cytryna wrócił do klasy bardzo zdenerwowany. Zadał pięć wypracowań i poinformował ich, że jutro będą mieli sprawdzian. Nagle Mikołaj przerwał pracę i wyjrzał przez okno. Na ulicy stały trzy zakapturzone postacie. Rozmawiały ze sobą i wskazywały na znajdujący się na północy las. Mikołaj wziął z szafy kurtkę i włożył buty. Upewniwszy się, że postacie wciąż stoją na ulicy wyszedł ze swojego pokoju. Zszedł po schodach jak najciszej potrafił, a następnie wyszedł na podwórko. Zbliżył się do bramy i spostrzegł, że trzy postacie ruszyły w kierunku lasu. Chłopiec otworzył furtkę specjalnym identyfikatorem i wyszedł na ulicę. Postanowił śledzić zakapturzone postacie. Przypuszczał, że mają one związek ze znikającymi przedmiotami. Przecież nikt normalny nie włóczył się nocą po lesie! Mikołaj ruszył w ślad za nieznajomymi, omijając świecące się lampy. Wreszcie, gdy minął ostatni dom mógł wejść na pole. Teraz był o wiele bezpieczniejszy. Gdyby nawet, któraś z zakapturzonych postaci obróciłaby się Mikołaj w jednej chwili mógłby paść na ziemię. Wśród zboża z pewnością nikt by go nie zauważył. Mikołaj doszedł za nieznajomymi, aż do lasu. Wtedy oni usiedli pod drzewem i zaczęli rozmawiać. Mikołaj ukrył się w pobliżu i nasłuchiwał. Zakapturzone postacie rozmawiały w nieznanym chłopcu języku. Być może był to rosyjski lub czeski. Nagle nieznajomi odrzucili kaptury i Mikołaj mógł im się bliżej przyjrzeć. Byli to mężczyźni w średnim wieku. Jeden z nich miał koło prawego oka wielką bliznę. Z pewnością zrobił ją jakiś nóż lub inny ostry przedmiot. Mężczyzna z raną wyciągnął z kieszeni płaszcza małe, szare urządzenie i nacisnął czerwony przycisk na jego obudowie. Rozległo się ciche kliknięcie oznajmiające, że sprzęt jest gotowy do pracy. Mężczyzna zaczął naciskać inne przyciski i czytać wyświetlane na ekranie rządki cyferek i literek.
- Wykrywacz metalu – mruknął Mikołaj.
Po chwili mężczyzna schował urządzenie do kieszeni i powiedział coś do swoich kompanów. Wszyscy trzej wstali, naciągnęli na głowy kaptury i ruszyli na północ. Mikołaj opuścił swoją kryjówkę i ruszył za nimi. Po kilku minutach marszu dotarli do dużej polany. Mężczyźni przycupnęli na jej skraju i jednemu z nich zadzwonił telefon.
***
- Halo – rzucił Marek do słuchawki.
Marek był agentem rosyjskiego wywiadu. Przybył tu wraz ze swoimi kompanami by odszukać bazę amerykańską, o której istnieniu dowiedzieli się dzięki satelicie szpiegowskiej. Marek był wysoki i szczupły. W pobliżu prawego oka miał wielką bliznę. Dorobił się jej, gdy próbował wykraść Amerykanom plany promów kosmicznych. Mimo tego nieprzyjemnego incydentu misja została wykonana i Marek zdobył plany. Dzięki temu w ciągu następnych trzech lat Rosjanie zbudowali prom Buran. Teraz Marek wykonywał jednak o wiele trudniejsze zadanie.
- Witaj Marku – odezwał się głos w telefonie – jak idą poszukiwania?
- W porządku. Zlokalizowaliśmy bazę. Zaraz wyślemy ci jej współrzędne. Spróbujemy się również włamać do środka, lecz może to przekroczyć nasze możliwości.
-Ok.! Wyślijcie współrzędne i do roboty.
Marek nacisnął klawisz z czerwoną słuchawką i wyjął z kieszeni gps-a. Odczytał swoje położenie i wysłał je wprost do prezydenta Rosji. Martwiło go tylko jedno. Nie miał pewności, że to co znalazł było tajną bazą. Znalazł tylko złoża metalu.
***
Mikołaj tymczasem przyglądał się temu wszystkiemu z ukrycia. Nie rozumiał języka nieznajomych, ale wywnioskował, że czegoś szukają. Uważał, że tak podejrzane osoby z pewnością mają coś wspólnego ze znikającymi rzeczami. Może nawet sami byli jednymi z takich zjawisk. Nagle ni stąd ni zowąd rozległo się warczenie. Mikołaj bał się spojrzeć za siebie. Mieszkał we wsi Biała w Bieszczadach. W lasach znajdujących się nieopodal jego domu mieszkały wilki. Nie widywało się ich w dzień, ale pan Marcin będący leśniczym mówił, że często widywał je w nocy. Mijały go jednak z daleka, gdyż był uzbrojony w dubeltówkę. Jeden strzał w powietrze wystarczał by spłoszyć te zwierzęta. Mikołaj jednak nie miał dubeltówki. Spojrzał przez ramię i spostrzegł stojącego kilka kroków dalej wilka. Zwierzę było bardzo duże i strasznie chude. To znaczyło, że od dawna nie jadło, a takiego pysznego kąska jak Mikołaj, nie spotykało się codziennie. Chłopiec nie miał wyboru. Zerwał się z miejsca i puścił pędem ku skrajowi lasu. Wilk ruszył nim…
***
Marek i jego kompani zerwali się z miejsca i rozejrzeli wokoło. Rozległ się szelest i zobaczyli chłopca uciekającego przed wilkiem.
- Kto to? – krzyknął Marek do swoich kompanów.
- Nie wiem – odparł stojący obok niego Maciek – szpiegował nas, ale ten wilk się nim zajmie.
- Nie – warknął trzeci mężczyzna – trzeba go złapać. Jeśli uda mu się uciec temu wilkowi, to może opowiedzieć komuś o tym, że nas spotkał.
- Dobra – krzyknął Marek i wskoczył w las za swymi kompanami.
***
Mikołaj biegł na oślep nie oglądając się za siebie. Nagle potknął się o konar dębu i padł na ziemie. Spojrzał za siebie i spostrzegł trzech mężczyzn biegnących za nim. Nagle jeden z nich wyciągnął pistolet i wycelował nim w zwierzę. Nacisnął spust i rozległ się straszliwy huk. Martwy wilk runął na ziemię. Mężczyźni pobiegli w kierunku Mikołaja. Chłopiec zerwał się z miejsca i próbował biec dalej. Bał się, że mężczyźni zastrzelą go za szpiegostwo. Nie miał jednak pewności. Być może mężczyźni nie mieli złych zamiarów. Wolał jednak uciekać. Mężczyźni byli coraz bliżej, a chłopcu z każdą chwilą ubywało sił. Do domu było jeszcze daleko i z pewnością by tam nie dobiegł. Musiał pokonać wrogów inteligencją. Niestety nie maił żadnego planu. Nagle zaświtała mu myśl. Mikołaj wychował się tutaj i bardzo dobrze znał cały las. Wiedział, że gdzieś w pobliżu znajduje się niewielki rów, którym płynie mały strumyczek. Na drugą stronę można było przejść po drewnianej desce. Jeśli uda mu się przejść na drugą stronę, a następnie zrzucić deskę do rzeki ucieknie. Chłopiec skręcił w lewo i już po kilku chwilach spostrzegł strumyk. Przebiegł na jej drugą stronę i obrócił się do tyłu. Mężczyźni byli już tuż tuż. Chłopiec chwycił deskę, a następnie wrzucił ją do strumyka. Mężczyźni zatrzymali się kilka metrów od Mikołaja i spojrzeli na niego złowieszczo. Następnie, zaczęli gramolić się do strumyka. Najwyraźniej chcieli przez niego przejść. Miał około metra głębokości więc mogli przejść go bez problemu. Mikołaj tymczasem pobiegł wzdłuż rzeki i po chwili był już przy niewielkiej tamie. Otworzył ją właśnie, gdy jego prześladowcy byli pośrodku strumienia. Bez skutku próbowali dotrzeć do brzegu. Nurt zbił ich z nóg i pchnął dalej. Mikołaj odetchnął z ulgą.
- Zatrzymają się dopiero przy następnej tamie – mruknął zadowolony – a to z pewnością zaboli.
***
Pierwszy z wody wygramolił się Marek. Był kompletnie przemoczony i strasznie zdenerwowany.
- Dlaczego go nie zastrzeliliście? – krzyknął na swoich kompanów.
- Myśleliśmy – wyjąkał jeden z nich, że go złapiemy i zażądamy okupu.
- Myśleliście? – ryknął Marek – Ja jestem od myślenia idioci. Wy macie strzelać. Zastanawia mnie tylko jak wasze małe mózgi rozpoznają kolory.
Marek chciał odnaleźć w pamięci gps-a polanę, lecz okazało się, że sprzęt jest całkowicie przemoczony. Telefon komórkowy i wykrywacz metalu również nie nadawały się do użytku.
- Ale nam się oberwie – jęknął Marek – Nie dość, że nie jesteśmy w stanie kontynuować misji, to jeszcze zwiał nam ten wścibski chłopak. Tragedia!
***
Mikołaj wrócił do domu i wszedł po schodach najciszej jak to było możliwe. Gdy znalazł się w swoim pokoju zrzuci kurtkę i buty, a następnie usiadł przy biurku. Był przemarznięty i przestraszony. Bał się, że mężczyźni, którym uciekł, przyjdą po niego. Nie wiedział czemu są do niego tak nieprzyjaźnie nastawieni. Może i uratowali go od wilka, ale zrobili to by ułatwić sobie pogoń. Mikołaj wstał z fotela i pozbierał leżące na łóżku podręczniki. Nie miał już dzisiaj siły na naukę. Wiedział, że nawet jeśli bardzo by się postarał to i tak nie zapamiętałby ani jednej daty. Pościelił łóżko i położył się spać. Zasnął prawie od razu zmęczony ostatnimi wydarzeniami.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MART-X
Administrator
Dołączył: 21 Paź 2007
Posty: 216
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 0:32, 06 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Fajne opowiadanie. Podoba mi się przejście w narraracji: raz głównym bohaterem jest Mikołaj, a raz Marek. Zaczyna się "ostrza" akcja i w ogóle .
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
jupiter
Dołączył: 05 Mar 2008
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:26, 06 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Pomyślałem, że jeśli Mikołaj będzie tylko szpiegował bande to nie dowie się o niej tyle ile chciałem ujawnić czytelnikowi. Dlatego postanowiłem zmienic narrację. Teraz wy wiecie, a Mikołaj nie
Ostatnio zmieniony przez jupiter dnia Wto 18:33, 06 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|