Forum www.piszsmialo.fora.pl Strona Główna www.piszsmialo.fora.pl
twoje talenty literackie
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Mikołaj - rozdział 2
Idź do strony 1, 2  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.piszsmialo.fora.pl Strona Główna -> Mikołaj (przez jupiter)
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
jupiter




Dołączył: 05 Mar 2008
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:13, 21 Mar 2008    Temat postu: Mikołaj - rozdział 2

Oto drugi rozdział mojego opowiadania. Zapraszam do lektury!

Rozdział II
„Szpiedzy”

W środę rano pod szkołę podjechał srebrny Peugeot 306. Wysiadł z niego wysoki chłopiec o zielonych oczach i czarnych włosach. Ubrany był w czerwoną bluzę i niebieskie jeansy. Na plecach miał czarny plecak, w którym znajdowały się pomoce naukowe. Gdy tylko wszedł do szkoły podbiegł do niego Krzysiek i rzekł:
- Witaj Mikołaj. Jak leci?
- Kiepsko. Przyjeżdża do mnie kuzyn.
- Ten z miasta?
Mikołaj przytaknął. Krzysiek złapał się za głowę i zawył. Po chwili jednak przestał odstawiać cyrki i spojrzał na coś znajdującego się za plecami Mikołaja.
- Czemu przywieźli cię rodzice? Do szkoły masz przecież kilka kroków.
- Jakbyś nie zauważył – powiedział Mikołaj – na dworze jest straszliwa ulewa, a rodzice bardzo troszczą się o moje zdrowie.
- Aha – odparł Krzysiek – ja jestem tu od godziny. Przyszedłem wcześniej, żeby skorzystać z turbo suszarki. Jednak wiele osób wpadło na ten sam pomysł co ja i zastałem pełny hol. Zanim się dopchałem - zdążyłem wyschnąć. - Rozległ się dzwonek i chłopcy pobiegli na zajęcia.

***

Pierwszą lekcją była historia. Mikołaja mało interesował ten przedmiot. Na szczęście miał przy sobie gameboya i gdy nauczyciel nie patrzył grał na nim w najlepsze. Krzysiek również nie był zwolennikiem historii. Jednak nie miał gameboya i nuda doskwierała mu bardziej niż Mikołajowi. Musiał zadowolić się patrzeniem w okno. Dziś widok był chociaż ciekawy. Krople deszczu uderzały w parapet, a niebo co jakiś czas rozświetlała błyskawica. Nagle spostrzegł coś o wiele ciekawszego niż zjawiska meteorologiczne. Był to wielki głaz leżący na boisku szklonym. Miał rozmiary ciężarówki i ciemną barwę. Z pewnością nie mógł go tu nikt przynieść.
- Może to zjawisko podobne do znikającego domu – pomyślał chłopiec – trzeba to uwiecznić zanim zniknie. Możliwe, że gdy wczoraj robił zdjęcie znikającemu domowi po prostu wystąpił jakiś błąd.
Sięgnął do kieszeni i wyciągnął z niej komórkę. Sprawdził czy nikt nie patrzy i uniósł telefon nad ławkę. Zrobił zbliżenie i już miał pstryknąć fotkę, gdy ktoś chwycił go za ramię. Był to nauczyciel historii profesor Bartosz Cytryna.
- Zabawa telefonem na lekcji – rzekł – oddaj mi go.
- Ale tam – wydukał Krzysiek – jest kamień.
Cała klasa ryknęła śmiechem, a niektórzy powypadali z ławek. Jedyną poważną osobą okazał się siedzący w drugim końcu sali Mikołaj.
- Kamień?- powiedział drwiąco profesor Cytryna – Nie wiedziałem, że ty nigdy nie widziałeś kamienia.
Przez klasę przeszła kolejna fala śmiechu.
- Bo to jest ogromny kamień- odparł niepewnie Krzysiek – leży na boisku. - Nauczyciel podszedł do okna i zwracając się do Krzyśka powiedział poważnym głosem:
- Nie ma tam żadnego kamienia.
- Jak to nie – odpowiedział Krzysiek i wychylił się z ławki.
Kamienia istotnie nie było.
- Okłamałeś mnie – powiedział profesor Cytryna – idziemy do dyrektora – nie dość, że bawiłeś się telefonem na lekcji to jeszcze próbowałeś mnie okłamać. - Nauczyciel chwycił Krzyśka za ramię i wyprowadził go z klasy.
- Przeczytajcie piąty temat – rzucił przez drzwi i odszedł ciągnąc za sobą przerażonego Krzyśka.

***

- Panie profesorze – powiedział Krzysiek idąc za panem Cytryną przez korytarz – tam naprawdę był wielki kamień.
- To gdzie jest teraz? – rzucił nauczyciel.
- Zniknął.
- Zniknął?! Wiedz chłopcze, że opowiadanie kłamstw tylko pogarsza twoją sytuację.
Krzysiek zamilkł. Wolał, jak to powiedział pan Cytryna, nie pogarszać swojej sytuacji. Dotarli do gabinetu dyrektora i zatrzymali się przed drewnianymi drzwiami. Pan Cytryna zapukał w nie i po chwili rozległ się donośny głos:
- Proszę.
Bartosz Cytryna otworzył drzwi i wepchnął Krzyśka do środka. Znaleźli się w małym pokoju. Pod ścianą stało drewniane biurko, przy którym siedział wysoki mężczyzna w garniturze i prostokątnych okularach. Dyrektora widywało się rzadko, bo tylko na rozpoczęciu i zakończeniu roku szkolnego.
- Ten chłopiec – zaczął profesor Bartosz – korzystał z telefonu komórkowego na lekcji, a w dodatku próbował mnie okłamać mówiąc, że fotografował leżący na boisku głaz.
- Dobrze profesorze – odparł dyrektor – zostaw nas samych.
- Ale dyrektorze. Nie ukarze go pan?
- Zostaw na samych – warknął dyrektor.
- Dobrze, już dobrze – powiedział profesor Cytryna i wyszedł z gabinetu.
Gdy zamknęły się drzwi dyrektor wstał z miejsca i podszedł do nich. Odczekał chwilę i otworzył je na oścież. Drzwi otwierały się do środka, więc do gabinetu wpadł profesor Cytryna i runął jak długi na podłogę.
- Nie podsłuchuj – krzyknął dyrektor tak donośnie, że pan Bartosz pozbierał się szybko do kupy i wybiegł z pokoju.
Krzysiek patrzył na to wszystko z szeroko otwartymi ustami. Dyrektor tymczasem zamknął drzwi i usiadł za biurkiem.
- Witaj, jestem dyrektor Marian Słoneczko – powiedział do Krzyśka.
- Wiem – odparł niepewnie chłopiec.
- Nie martw się. Nie okłamałeś pana Bartosza. Kamień tam był. Od jakiegoś czasu dzieją się tu dziwne rzeczy. Ale mimo to nie powinieneś używać telefonu podczas zajęć. A teraz zmykaj i resztę lekcji przeczekaj na korytarzu, gdyż pan Bartosz może być bardzo przykry i gotów postawić ci dwóje.
Krzysiek podziękował dyrektorowi i wyszedł z gabinetu.
- A więc znikający kamień istnieje – powiedział sam do siebie.

***

Zadzwonił dzwonek i Mikołaj opuścił salę lekcyjną. Zszedł do holu i zastał tam spory tłum ludzi. Wśród niego wypatrzył siedzącego na parapecie Krzyśka.
- Hej – powiedział siadając obok niego – co powiedział dyrektor?
Krzysiek machnął ręką i opowiedział Mikołajowi wszystko co zdarzyło się w ciągu ostatniej godziny. Chłopiec słuchał z wielkim zaciekawieniem, a gdy ten skończył powiedział:
- Niesamowite. Znikający dom, znikający kamień to wszystko jest bardzo pokręcone, ale na pewno oba zjawiska mają ze sobą coś wspólnego.
- Pewnie – odparł Krzysiek – oba są znikające.
Mikołaj odpowiedział uśmiechem.
- Mam pewien plan. Opowiem ci o nim podczas lekcji. Teraz muzyka.
Krzysiek roześmiał się na samo słowo muzyka. Zadzwonił dzwonek i obaj chłopcy pobiegli na lekcję.

***

Nauczycielką muzyki była pani Maria Lisek. Miała czarne włosy, a ubrana była w białą bluzkę z Fryderykiem Chopinem. Dziś jak zawsze przyniosła na lekcję swojego laptopa. Położyła go na biurku i uroczyście ogłosiła.
- Dziś posłuchamy utworów Fryderyka Chopina. - Następnie z głośników popłynęła cicha melodia. Pani Lisek przyłożyła ucho do głośnika i zaczęła słuchać. Nie zwracała uwagi na to, że cała klasa rozmawia. Nikt nie był zainteresowany słuchaniem po raz dwudziesty utworów Fryderyka Chopina.
- Co to za plan? – rzekł Krzysiek zwracając się do Mikołaja.
- No to tak. Na pokładzie mojego samolotu spalinowego umieścimy kamerę. Oblecimy dom dookoła, a kamera zarejestruje co jest w środku.
- A co ze znikającym kamieniem?
- Właśnie tu leży problem. Ten plan wymyśliłem pod kontem znikającego domu. Opracowałem go zanim zauważyłeś znikający kamień.
- Ale nie zaszkodzi nam zajrzeć do tego domu.
- Właśnie.

***

Popołudniu deszcz przestał padać i chłopcy udali się na pole pana Marcina. Dom stał w tym samym miejscu. Następnie weszli na ulicę i Mikołaj położył na niej samolot. Na pojeździe znajdowała się przyklejona taśmą klejącą kamera, a nad nią mały czarny parasol. Miał ją chronić przed deszczem, gdyby nagle zaczął padać. Wtedy Mikołaj będzie mógł wylądować, a kamera pozostanie nietknięta. Krzysiek stanął dwieście metrów dalej. Miał za zadanie pilnować, czy nie jedzie żaden samochód. Gdyby się pojawił, musiał go zatrzymać. Mikołaj tymczasem wyjął z plecaka zdalne sterowanie i włączył silnik samolotu. Śmigło pojazdu zaczęło się obracać. Samolot ruszył z miejsca i po kilku sekundach był już w powietrzu. Krzysiek podbiegł do Mikołaja.
- Jeśli wtedy zdjęcia zniknęły to czemu niby film ma się zachować?
Mikołaj nie spojrzał na Krzyśka, gdyż musiał sterować samolotem.
- Być może zdjęcia zniknęły przez przypadek i nie ma to żadnego związku ze znikającymi rzeczami. To mało prawdopodobna opcja, ale możliwa.
- Też tak pomyślałem. To dlatego postanowiłem sfotografować znikający kamień.
Samolot tymczasem zaczął latać wokół domu. Mikołaj starał się do kierować tak, aby kamera była skierowana w jego okna.
Nagle stało się coś dziwnego. Śmigło samolotu przestało się kręcić. Pojazd zaczął spadać wyprost na dom. Rozległ huk i samolot zniknął wraz z domem.
- Niesamowite – powiedział Krzysiek.
- No pewnie – żachnął się Mikołaj – straciłem samolot warty pięć tysięcy. Jak wytłumaczę się rodzicom z tego, że zabrałem kamerę i nie oddałem jej.
Po chwili jednak na twarz chłopca wpełzł ponury uśmiech.
- Jest jedno wyjście… – powiedział niepewnie.

***

Wieczorem Mikołaj wszedł na allegro i przejrzał oferty kamer. Po kilku minutach znalazł to czego szukał. Była to kamera taka sam jak ta rodziców. Kosztowała tysiąc dwieście złotych. Chłopiec wyjął z szafki portfel i przeliczył pieniądze. Miał tysiąc pięćset.
- Nici z nowego komputera – powiedział Mikołaj i wrócił do komputera by dokonać transakcji.


Ostatnio zmieniony przez jupiter dnia Pią 19:47, 21 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MART-X
Administrator



Dołączył: 21 Paź 2007
Posty: 216
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:45, 21 Mar 2008    Temat postu:

Co prawda kilka błędów, ale tak o to fajne. Czekam na dalszy ciąg dalszy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
jupiter




Dołączył: 05 Mar 2008
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:04, 21 Mar 2008    Temat postu:

Czy mógłbyś wymienić mi błędy ,które znalazłeś?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MART-X
Administrator



Dołączył: 21 Paź 2007
Posty: 216
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:06, 21 Mar 2008    Temat postu:

To znaczy głównie to nie wstawione myśliniki, raz przecinek był za "że" zamiast przed i takie inne.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
jupiter




Dołączył: 05 Mar 2008
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:08, 21 Mar 2008    Temat postu:

Z tymi myślnikami to jest tak ,że jak się kopiuje z worda to zamiast nich pojawiają się znaki zapytania Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MART-X
Administrator



Dołączył: 21 Paź 2007
Posty: 216
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:15, 21 Mar 2008    Temat postu:

Aaa... Narazie poprawiłem trochę. A to "że" to nie było "że" tylko "a" Cool .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
jupiter




Dołączył: 05 Mar 2008
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:18, 21 Mar 2008    Temat postu:

O co chodzi z ta ankietą?

Masz w pw Wink //MART-X
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
pitye




Dołączył: 15 Lis 2007
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Gondoru ;)

PostWysłany: Sob 17:03, 22 Mar 2008    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]
Jupiter wejdź i przeczytaj całe (żeby nie było... to mój komentarz dotyczący tego opowiadania)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
luk
RPG masters



Dołączył: 31 Paź 2007
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z daleka

PostWysłany: Sob 19:06, 22 Mar 2008    Temat postu:

Pitye, popieram Wink (choć nie w całości). Od dawna brakowało tu takiego komentarza.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
jupiter




Dołączył: 05 Mar 2008
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:04, 22 Mar 2008    Temat postu:

Przeczytałem ten tekst ale nie rozumiem co ma wspólnego z moim opowiadaniem. Możecie mi to wyjaśnić?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.piszsmialo.fora.pl Strona Główna -> Mikołaj (przez jupiter) Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin