Forum www.piszsmialo.fora.pl Strona Główna www.piszsmialo.fora.pl
twoje talenty literackie
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

3.Bob

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.piszsmialo.fora.pl Strona Główna -> Bob (przez MART-X)
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MART-X
Administrator



Dołączył: 21 Paź 2007
Posty: 216
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:52, 10 Lut 2008    Temat postu: 3.Bob

Trzecia część. Poproszę o komentarze i (jeśli potrzeba) poprawki. To drugie na pw.

3.Urodziny
O siódmej trzynaście po południu, kiedy Marek oglądał dobranockę, razem z tatą zakradliśmy się do piwnicy. Było tam ciemno, ale tata wyjął z kieszeni swojego mini-maglight’a, włączył go i razem zobaczyliśmy, że wszystko jest strasznie mokre. Zwykle staraliśmy się, żeby w naszej piwnicy było sucho.A tymczasem pachniało tu starością i wilgocią. Z sufitu zwisało kilka starych szmat. Tata pociągnął za sznurek zwisający spod lampy. Po chwili w piwnicy było na tyle jasno żeby zobaczyć, że niektóre pudła są kompletnie przemoczone.
-Kurka! – powiedziałem. – Akurat ten z kompem.
-Okej, teraz to nie ważne – odrzekł tata. – Teraz szukamy zielonego pudła z napisem „mama”.
-Mhm.
Przerzuciliśmy kilka skrzynek, paczek i klatek aż wreszcie znaleźliśmy pudełko, którego szukaliśmy. Wyjęliśmy kilka girland, nie nadmuchanych balonów i baner z napisem „Mama pany!!!”.
-To chyba wszystko – powiedział tata prostując plecy. Weszliśmy na górę i udekorowaliśmy pokój. Mama poleciała (dosłownie) na zakupy, więc nikt nam nie przeszkadzał. Poszedłem jeszcze po kilka paczek i położyłem je pod biurkiem, w czasie gdy tata zapraszał gości przez obrazofon.
Po kilku minutach wszyscy zaproszeni już byli. Każdy przyniósł kilka paczek zawiniętych w ozdobny papier. Większość gości nie interesowała mnie za bardzo (niektórych nawet nie znałem), ale po chwili zobaczyłem Franka!!.
-Cze! – Natychmiast zawołałem.
-Cze! – odpowiedział. Tata powiedział nam żebyśmy poszli na górę. Franek jak zwykle wyjął swojego laptopa.
-Dodałem kilka nowych ulepszeń – powiedział. – Na przykład może już mówić i słuchać ludzkiego głosu. Na dodatek nie trzeba nic pisać, żeby się uruchomił,a poza tym „zzipowałem” go trochę, żeby zajmował mniej miejsca .
-Nieźle. – pochwaliłem go. – Mogę pogadać?
-Jasne! – Franek otworzył laptopa. Kliknął małą ikonkę z napisem „Maniek” i na ekranie pokazała się bardzo duża, uśmiechnięta emotikonka.
-Właśnie- zapomniałem dodać coś o „twarzy”,a mianowicie to,że podczas mówienia usta poruszają się prawie naturalnie – powiedział młody informatyk.
-Witaj przybyszu z odległej krainy ludzi - usłyszeliśmy z głośników. Kiedy Maniek mówił usta ekotki poruszały się dokładnie jak powinny. Przy okazji „twarz” gestykulowała. Na przykład kiedy mówiła „z odległej krainy ludzi” jej oczy przekręcały się do góry.
-Skromny jesteś – powiedziałem.
-Co to znaczy? – zapytał się program.
-Nie do ciebie mówił – skarcił go Franek. – To mój przyjaciel Bob. To on wcześniej gadał z tobą kiedy jeszcze nie umiałeś mówić.
-Aaaa... Cześć. Jak tam u ciebie? – zapytał mnie.
-Dobrze. A jak u ciebie? – odpowiedziałem.
-Jak zwykle nudno. Nie mam z kim gadać, ale zapisałem się juz na kilku forach, gram w traviana i założyłem sobie gg.
-Mogę twoje gg? Ja też mam, więc będę mógł z tobą rozmawiać. A tak w ogóle to też gram w traviana. Mam małe pytanko: na którym serwerze grasz? Ja na 5. – zapytałem.
-Ja na wszystkich. Moje gg to: 702394823471873. Zapamiętasz? Jak nie to mogę ci wysłać na mejla, bo właśnie sobie przed chwilą założyłem. [link widoczny dla zalogowanych].
-Ok. Mój to [link widoczny dla zalogowanych] . A skoro, że mówimy o travianie to mógłbyś mi pomóc? Możemy założyć razem sojusz.
-OK., muszę kończyć bo mi się procesor przegrzeje – powiedział Maniek na koniec naszej rozmowy.
-A tak w ogóle – powiedziałem do Franka kiedy emotikonka zniknęła z ekranu – to masz to o co cię prosiłem?
-Jasne – powiedział. Podszedł do swojego plecaka i wyjął stamtąd pudełko. Wystarczy, że dodasz swoją część i wszystko będzie grało, oznajmił,
-Mhm – mruknąłem ponieważ byłem już zajęty szukaniem „mojej części”. Po chwili wziąłem pudełko od Franka i wsadziłem do środka kilka „cośków”, a na zewnątrz przyczepiłem kilka „łachmyntek”.
-To co? – zapytałem się, gdy skończyłem – pierwsza próba?
-Tak – odpowiedział stanowczo mój kolega. Nacisnął kilka przycisków na obudowie poczym kilka diodek na jednym z „łachmyntek” zaczęło świecić. – Za chwilę powinno się zacząć – po kilku sekundach usłyszeliśmy wszystkim znaną melodie „Sto lat”. .
-Czyli raczej działa – stwierdziłem.
-To tylko tryb „Wesołych urodzin” – powiedział Franek.
-Wiem przecież. Ja też to budowałem.
Po pewnym czasie tata zawołał nas na dół.
-Niedługo mama wraca, więc trzeba wszystkie prezenty przygotować – dodał. Razem z Frankiem wzięliśmy nasz prezent, a ja jeszcze podszedłem do taty i chwilę rozmawialiśmy.
-Ok – powiedział na koniec. – Tylko przygotuj to gdzieś na wierzchu.
-Zgoda – odpowiedziałem.
Po dwóch minutach mogliśmy już zobaczyć jak zielona „Latówka” mamy parkuje na parkingu, zmieniając silniki rakietowe na zwykłe koła.
-Gasić światło! – zdążył szepnąć jeszcze jakiś gość i drzwi zaczęły się otwierać.
-Co to ma być? – zastanawiała się mama. – Czemu nikogo nie ma i światło jest zgaszone? – mama zaczęła przesuwać swoją rękę w kierunku włącznika światła. Kiedy tylko przesunęła „pstryczek” wszyscy wyskoczyli zza stołu, szaf i wszystkich innych miejsc w których się schowali.
-Niespodzianka!!! – wszyscy zawołali. – Wesołych urodzin!!!
-Dzięki wszystkim! – powiedziała mama. – A teraz kto pomoże mi zanieść zakupy do kuchni? – Ja i Franek wzięliśmy kilka toreb z rąk mamy i poszliśmy do kuchni. Przy okazji zjedliśmy po jednym z urodzinowych ciasteczek.
Kiedy wszyscy się zebrali, tata polecił wujkowi Marcelowi przynieść z góry prezenty. Gdy wreszcie przyszedł, niemal ginąc pomiędzy przeróżnymi paczkami, paczuszkami i torebkami, każdy wziął prezent, który przyniósł i po kolei wszyscy dawali swoje podarunki.
-Łał!- zawsze o tym marzyłam!... Nie mogę w to uwierzyć!... – mówiła co chwilę mama.
Na końcu kolejki stałem ja i Franek. Po kilku minutach kiedy mama miała już całą kolekcję książek kucharskich, kilka nowych filmów, około cztery zegarki i dwie komórki ,wreszcie nadeszła nasza kolej.
-Zrobiliśmy to razem – wyjaśniłem.
-A co to? – zapytała z ciekawością mama.
-Robot pomagający – tym razem wyprzedził mnie Franek. – Chcemy zrobić lep... – ale nie dokończył bo stanąłem mu na stopie. Nie chcieliśmy przecież się wygadać z Kanerem.
-Chcemy zrobić ci lepsze warunki do pracy – dokończyłem za niego.
-Dokładnie – przytaknął Franek.
-A jak to działa? – zapytała ,zainteresowana działaniem maszyny. .
-Na początku chcemy ci pokazać wersję HB – oznajmiłem. Kiedy byliśmy na górze, razem z Frankiem postanowiliśmy nazwać „Sto lat” wersją HB. Skrót od Happy Birthday. Nacisnąłem kilka guzików i z głośników wydobyła się melodia. Po chwili wszyscy to nucili. .
-O! Właśnie – przypomniał sobie tata. – Tort! – i poszedł do kuchni. Usłyszeliśmy hałas zlatujących garnków i jęk gospodarza domu.
-O mamusiu – Franek szepnął mi do ucha.
-Nic się nie stało! – powiadomił tata. – Zaraz wezmę tort.
Po kilku minutach oczekiwania usłyszeliśmy hałas pękania metalu.
-Chluust! – z kuchni doszedł nas odgłos lejącej się wody.
-Kurka! – zawołał tata. – Rura pękła!
-Teraz to naprawdę „o mamusiu” – zgodziłem się z Frankiem. – Mam na szczęście jedną rzecz, która może pomóc. Niestety nie mam żadnego programu, który mógłby sterować.
-Co jest tą rzeczą? – zapytał Franek.
-Kaner...
Po chwili byliśmy na strychu. Wziąłem śrubokręt i kilka innych narzędzi, żeby zrobić ostatnie poprawki w czasie gdy Franek wyjął laptopa i zaczął pisać ciągi literek. Włączyłem Kanera i okazało się, że obwody są całe zamoczone.
-Co to ma być? – zapytałem się samego siebie. - Mam chyba prostszy sposób.
-Jaki? – zaciekawił się młody informatyk.
-Zadzwonić na PP – oznajmiłem.
-A! A pamiętasz ich numer?
-No... nie.
-No to kurka wodna.
-Dosłownie. A teraz chodźmy na dół. Może ktoś z dorosłych pamięta – zakończyłem.
Kiedy zeszliśmy, ktoś zapukał do drzwi.
-Wreszcie! – odetchnęli z ulgą wszyscy zgromadzeni. – Proszę wejść! – drzwi otworzyły się i do domu wszedł wysoki mężczyzna. Był on dobrze zbudowany brunetem. Miał na sobie zieloną kurtkę z napisem „Pogotowie Powodziowe – Pomoc Przy Powodziach”. Za nim weszło kilku innych robotników. Jedni mieli w rękach niebieskie węże inni jakieś narzędzi. Po chwili podłączyli węże do baniaka, który był przyczepiony do ich „Latówki”. Pierwszy mężczyzna (wyglądający na kapitana grupy)wziął od jednego z pomocników spawarkę, żeby zaspawać rurę. W tym samym czasie kilku innych ludzi wzięło węże i przyłożyło do wielkiej kałuży. Po chwili było coraz mniej wody, a rura była już zaspawana.
-Sześćdziesiąt tysięcy się należy – basowym głosem powiedział kapitan.
-Przyjmujecie kartą? – zapytał z nadzieją w głosie tata. – lub chociaż czekiem?
-Tylko gotówka! – stanowczym głosem powiedział mężczyzna.
-Ale tego... no pan wie... ja nie mam za dużo pieniędzy tutaj. Mam coś w banku, ale nie tutaj.
-Cóż... Czekam do jutra. – powiedział on. – Tutaj ma pan moją wizytówkę z adresem – i wyszedł razem ze wszystkimi innymi pomocnikami.
-O kurczę! – złapał się za głowę tata. – On mieszka na drugim końcu Polski!!! Jak on tak szybko poleciał?
-Prędkość prawie świetlna – powiedziałem. – Taka cena nie z powodu akcji, a z powodu paliwa. Dlatego chciał w gotówce. Żeby mógł od razu zapłacić. Teraz pewnie w jakimś hotelu jest i czeka na pieniądze.
-To skąd mam wiedzieć gdzie go szukać? – załamanym głosem powiedział gospodarz.
-Może jednak weźmie kredyt na stacji paliwowej. – Zaproponowałem.
-Ale i tak nie zdążę tam do jutra. A jak bym wynajął pocztę ultrapriorytetową zapłaciłbym dwa razy tyle.
-Co prawda to prawda, ale mam kolegę, którego tata robi to za dwie stówy – odezwał się wreszcie Franek. – Niestety telefon do niego mam w domu...
-A mógłbyś poprosić mamę żeby przywiozła lub chociaż wysłała mailem?
-Musiał bym zadzwonić, a do tego potrzebuję komórki, a jako, że numer do faceta mam na komórce, można z tego wywnioskować, że komórka jest w domu.
- To może zadzwonię z mojego telefonu? Tylko podaj mi numer.
-Eee... Numer do mamy też jest na komórce.
-A do swojej nie znasz numeru?
-Znam, ale to nic nie da, bo moja mama nigdy nie odbiera mojego telefonu.
-Franek – szepnąłem do niego. – Maniek...
-A... Jest jeszcze jedna możliwość – powiedział. – Ale muszę najpierw pójść z Bobem na górę.
-Dobrze. – powiedział tata. Kiedy przybyliśmy, Franek wyjął laptopa i włączył Mańka.
-Witajcie! –powiedział głos z komputera. – Co się stało?
-Masz numer do mamy? – zapytał szybko „ojciec” Mańka.
-Mam. A co? 022-674-987-265.
-Dzięki. Musimy lecieć. Pa
-Ale o co chodzi?
-Na razie nie ma czasu. Jak będę mógł to ci powiem – powiedział Franek.
Kiedy zbiegliśmy Franek wrzasnął:
-022-674-987-265!!!
-Spokojnie... – uspokajała moja mama. – Powiedz wolniej, żeby ktoś mógł zapisać...
-Zero, dwa, dwa, sześć, siedem ,cztery, dziewięć, osiem ,siedem ,dwa, sześć, pięć – powoli powiedział mój przyjaciel. Jego pamięć zadziwia mnie. Tym czasem tata już dzwonił do mamy Franka.
-Tak... Pani syn jest u mnie na urodzinach mojej żony... Dziękuję... Może pani powtórzyć?... – tata rozmawiał. Po chwili zaczął kolejną rozmowę. Pod koniec powiedział:
-Yesss!!!
-A czy możemy wreszcie obchodzić urodziny gospodyni? – zapytała ciocia Konstanta. – Przecież nie przyszliśmy tutaj żeby myśleć o powodziach
-Dobra – zgodziła się mama. – Tylko tort jest cały mokry...
-Pamiętasz urządzenie, które ci daliśmy? – zapytałem.
-Tak. I co z tego?.
-Jedna z wersji to Suszer2000. Jak ustawi się odpowiednie parametry może tort się wysuszy na tyle żeby można było go zjeść - zaproponowałem.
-Ok. Ale nie wiem czy jeszcze działa, bo zalał się wodą.
-Ma obudowę wodoszczelną – oznajmił Franek. – Nic mu się nie stało, więc wszystko powinno być ok.
-Dokładnie – potwierdziłem. – Wystarczy, że ustawi się odpowiednie parametry i powinno wyjść. – Po tym, razem z Frankiem wzięliśmy robota pomagającego i po chwili wzięliśmy się do wysuszania nie tylko tortu, bo okazało się, że jeszcze inne potrawy były całe przemoczone. Kilka minut później siedliśmy wszyscy przy stole i rozkoszowaliśmy się pysznymi daniami.
-Bardzo dobłe te piełniczki – z pełnymi ustami powiedział ktoś z pracy mojej mamy. – Sama łobiłaś?
-Nie... – odpowiedziała. – Nic nie wiedziałam o tym przyjęciu przedtem. Wszystko zrobiły moje dzieciaki i mąż. Takie są przynajmniej moje podejrzenia.
Po godzinie goście zaczęli się rozchodzić. Franek został u nas na noc, więc wyjąłem z mojej szafy na strychu materac.
-Skąd ty masz te wszystkie graty? – zapytał z lekkim podziwem Franek.
-Czasami przydają się do wynalazków.
-Aaa...
-Możemy pogadać z Mańkiem? – zmieniłem temat. – Mieliśmy mu wyjaśnić o co chodzi z telefonem do mamy.
-Ok. – powiedział Franek i wygrzebał spod sterty zeszytów, w których coś zapisywał co pewien czas - laptop. Nacisnął guzik do włączania. – Zrobiłem mu własną twarz i ma kamerkę tak, że może nas widzieć.
-O! Cześć! – powiedział Maniek.- Nigdy wcześniej cię nie widziałem Bob. Co tam u cię?
-Uczysz go slangu? – zapytałem Franka szeptem, po czym dodałem głośniej – Dobrze, a u ciebie?
-Nie – powiedział mój przyjaciel. – Ale mógł się nauczyć z forów.
-Ja się czujam dobrze. Tjaa... Świetnie ostatnio u mnie.
-Co? Jacyś nowi koledzy? – dopytywałem się.
-Nom. A... Mieliście mi wyjaśnić po co wam był telefon mamy Franka.
-Po to cię włączyliśmy – oznajmił Franek. – A więc to długa historia... Na początku wszyscy się zjechali na urodziny. Kiedy tata Boba szedł po tort... – po kilku minutach wszystko było dokładnie wyjaśnione.
-Ciekawe...
-Ale nie za fajne... – stwierdziłem. Jeszcze kilka minut pogadaliśmy i poszliśmy spać.
***
Następnego dnia przyleciały pod nasz dom dwie latówki. Jedna mamy Franka, a druga faceta od przesyłek. W czasie gdy tata z panem gadali o zapłacie, dwie mamy plotkowały sobie. Jednym z tematów była wczorajsza powódź.
-I nagle „Plaaaask” i cała podłoga była w wodzie – usłyszałem jak moja mama mówiła. – Naprawdę nie było to wesołe.
-A pamiętasz ten deszcz kilka dni temu? – zapytała się druga. – Okno przeciekało i mi całą podłogę zalało.
-Czyli jednak nie tylko u mnie problemy z wodą... – szepnąłem do Franka.



Specjalne podziękowania do:
Babcia-Z - redakcja.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
radzio8097 Warszawa




Dołączył: 14 Lut 2008
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska Warszawa Śródmieście

PostWysłany: Pon 16:41, 18 Lut 2008    Temat postu:

Moim zdaniem cała serja jest super!!!
Hociaż tryb HB kojarzy mi się z ołówkiem HB Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
roxeus




Dołączył: 08 Lut 2008
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:15, 28 Mar 2008    Temat postu:

Też niezłe Smile Ciekawe pomysły np.: z tym Mańkiem, który się superszybko uczy Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MART-X
Administrator



Dołączył: 21 Paź 2007
Posty: 216
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:57, 29 Mar 2008    Temat postu:

Już trochę zapomniałem tę część, ale pamiętam, że często są w tych opowiadaniach duże przerwy czasowe.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.piszsmialo.fora.pl Strona Główna -> Bob (przez MART-X) Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin