MART-X
Administrator
Dołączył: 21 Paź 2007
Posty: 216
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 0:03, 24 Sty 2008 Temat postu: 2.Bob - test |
|
|
Oto i wcześniej już zapowiedziana część opowiadanka:
2.Test
Jak zwykle w sobotę spotkałem się z Frankiem. Dzisiaj zrobiłem test mówienia Kanera.
-To co? Włączasz go? - zachęcił mnie mój przyjaciel.
-Jasne - odpowiedziałem. Nacisnąłem mały guziczek, przestawiłem kilka kontrolek i...
-Bzzt... Nazywam... Bzz... się... Kaner! - poczym wyłączył się.
-Czyli wszystko gra ?- podsumowałem. - Szkoda tylko, że to nie AI, a programik sterujący.
-No... westchnął Franek. - Niestety, ”mózg” Kanera nie jest dokończony. Podobno może zostać ukończony w jakiś miesiąc, ale na razie musimy się zadowolić małym programikiem sterującym, kupionym na Allegro. Umie na razie swoje imię i chodzi (niestety można tylko zaprogramować mu jeden kierunek do poruszania się,) ale Franek pracuje teraz nad ulepszeniem tego programu .
-A jak tam Maniek? - zapytałem. Maniek to imię jakie daliśmy sztucznej inteligencji Franka.
-Dobrze. Chcesz pogadać? - zaproponował.
-Jasne! - odpowiedziałem entuzjastycznie. Młody informatyk wyjął z plecaka laptopa. Zauważyłem, że przyłączony jest do niego pendrive. Franek włączył komputer, znowu napisał jakieś komendy i na ekranie pojawiła się wiadomość powitalna: „Witam! Czy chcesz ze mnoł porozmawiaci?”
-Jeszcze nie wszystko gotowe - oznajmił Franek. Po chwili pod wiadomością powitalna pojawiło się miejsce do napisania wiadomości. Wpisałem tam: „Jak się nazywasz?” Jak zwykle chłodnica weszła na wyższe obroty. „Nazywam siem Mańek”.
-No, żeby nie wiedzieć jak napisać swoje imię - powiedziałem lekko oburzonym głosem.
-Jeszcze nie wszystko gotowe - powtórzył spokojnym głosem Franek. Po czym napisał w komputerze: „Powinieneś napisać -,Nazywam się Maniek’” „Ok! Nazywam się Maniek.”
-Czyli można go uczyć? - zapytałem.
-Mhm - odpowiedział niewyraźnie twórca Mańka. - Coś z tym nie tak.
-Ja nic nie widzę złego - oznajmiłem.
-Chodzi o to, że Maniek powinien zajmować więcej miejsca niż wczoraj, a zajmuje nawet trochę mniej. Oznacza to chyba, że się skopiował gdzieś.
-O kureczka! No to nie fajnie! - Rozejrzałem się po pokoju jakbym się czegoś bał. Nagle mój wzrok padł na niedokończonego robota. Przez moją głowę przeszła myśl, że to może Kaner ściągnął sobie Mańka, ale szybko sobie uświadomiłem, że to niemożliwe. Zacząłem dalej gadać z programem.
***
-Wstaawaj! - usłyszałem głos taty. - Do szkoły trzeba dziś iść.
-Eee... odpowiedziałem, po czym poszedłem do łazienki. „No nic”, pomyślałem „Dzisiaj mój najmniej ulubiony dzień- poniedziałek”. Pierwszy dzień szkoły, więc pierwszy dzień wyśmiewania. Tym bardziej, że dziś Malina, nasza nauczycielka od polskiego, robi nam test.
Po chwili siedziałem w kuchni wsuwając kanapkę z serem i keczupem.
-Co taki smętny dziś jesteś? - zagadała do mnie mama.
-Ech... Test z polskiego... - odpowiedziałem z kwaśną miną.
-A uczyłeś się?
-Tak, ale nawet gdybym się uczył cały czas nie dostałbym choćby trójki - westchnąłem.
-A z czego masz test? - mama ciągle się dopytywała.
-Muszę napisać opowiadanie o psie.
-A masz chociaż jakiś plan?
-No... tak - odpowiedziałem. Nie skłamałem, ponieważ moim planem było siedzieć i martwić się.
-Ok. Spakuj niesiona. Ja muszę lecieć do pracy - powiedziała mama. Przy drzwiach jeszcze dodała - Byle ci się test udał.
***
-Cześć! zawołał do mnie już z daleka rudowłosy chłopak. Rozpoznałbym go na kilometr z tą jego czupryną. Franek, jak zwykle uśmiechnięty, zmierzał w moim kierunku.
-Cze! - odkrzyknąłem do niego. Po chwili podszedł do mnie.
-Wszedłem na serwer szkolny i zobaczyłem, że nie masz za dobrych ocen z polaka, a dzisiaj mamy test - oznajmił mój przyjaciel.
-No i co z tego? - zapytałem nie za bardzo entuzjastycznym tonem.
-Co powiesz na takie cóś? - odpowiedział pytaniem, wyjmując z kieszeni metalowe, jak to ujął, cóś.
-Co to? - zaciekawiłem się.
-Polako-ściągacz. Wytrzasnąłem od taty hardware i napisałem software - oznajmił Franek. - Piszesz temat wypracowania, on podłącza się do internetu i po chwili masz gotową pracę domową lub klasówę. Fajne, nie?
-Łał. Ale czy to nie będzie ściąganie?
-A co cię to obchodzi? Przepisujesz i wszystko gra. Luzik.
***
Na przerwie przed polskim wyjąłem Polako-ściągacz i wpisałem: Opowiadanie z psem w roli głównej”. Po chwili na ekranie pojawiło się kilka wyborów. Na samym początku „Ferdynand Wspaniały” tuż za nim „O psie który jeździł koleją”, a na końcu jakieś amatorskie opowiadanko „Kosmo psy”. Otworzyłem ostatni wybór. Przeczytałem sobie, pomyślałem przez chwilę i uznałem, że może być.
-Drrrrrrrrrrrr! dzwonek na lekcje zabrzmiał jakby głośniej niż zwykle. Wydawało mi się tak, ponieważ trochę się bałem , że nauczycielka zauważy i dostanę jak zwykle pałę.
-Czy damy radę? - zdążył jeszcze powiedzieć Wilk, ale po chwili zorientował się, że Karola nie ma dzisiaj w szkole.
-Dobrze dzieci - przywitała nas pani Maria Malinowska. - Jak wiecie, dzisiaj macie napisać opowiadanie o psie. Wyjmijcie swoje notatki i zaczynajcie pisać. - Po chwili podeszła do mnie i zapytała - A ty co?- nie masz planu wydarzeń?
-No... nie, odpowiedziałem. - Czułem, że serce podchodzi mi do gardła. Szybko schowałem mojego elektronicznego pomocnika pod bluzę.
-Czyli co? Nie postarasz się mieć chociaż dwójki? Chyba, że uważasz, iż z głowy pójdzie ci lepiej - zakończyła. Kiedy odeszła, odetchnąłem z ulgą i wyjąłem Polako-ściągacza z pod bluzy. Co chwila sprawdzałem co piszę na ekranie. Robiłem to jak najszybciej, żeby nikt nie zorientował się, że ściągam.
Po 45 minutach, które wydawały się, że minęły z prędkością światła, znowu zabrzmiał dzwonek.
-Poproszę wasze testy , powiedziała przeciągając, się nauczycielka. Obeszła klasę i zebrała klasówki.
***
Przetarłem oczy i popatrzyłem na mój kalendarz. Dzisiaj 27 stycznia, 2038. Przez chwilę wydawało mi się, że to najzwyczajniejszy dzień, ale po sekundzie uświadomiłem sobie, że dzisiaj są urodziny mojej mamy.
-Wiem, że już wstałeś! usłyszałem z przedpokoju. - Dzisiaj twoje ulubione śniadanie... – „Mmm... Kasza manna z syropem klonowym i brązowym cukrem”, powiedziałem do siebie w myśli. -...kasza manna z syropem klonowym i brązowym cukrem! - Po tych słowach wyskoczyłem z łóżka jakby ktoś mnie ukłuł szpilką. Szybko założyłem jeansy i koszulkę z napisem „Rodzice nauczyli mnie chodzić i mówić, a teraz każą mi siedzieć i nie odzywać się.” Po czym wleciałem do kuchni.
-Gdzie jest żarełko? - zapytałem się.
-Spokojnie - powiedziała spokojnym głosem mama. - Dopiero co zamówiłam. Powinno być w jakieś pięć minut. Zdążysz się uczesać i zrobić poranną gimnastykę.
-Ok! - odpowiedziałem nie tracąc entuzjazmu. Pobiegłem do łazienki, wyjąłem mój auto-brusher3000. Włączyłem go i po kilku sekundach moje włosy były uczesane (oczywiście nie za ładnie, ponieważ pewnego razu przez przypadek wpadł mi do środka urządzenia widelec). Wleciałem do naszej małej sali gimnastycznej. Pobiegałem trochę na bieżni i podciągnąłem się kilka razy na drążku. „Puk! Puk!” usłyszałem od drzwi po kilku minutach.
-Przepraszam za spóźnienie -oznajmił dostawca śniadań.
-Oj, nie ma o czym mówić - szybko odpowiedziała mama. - To tylko 15 setnych sekundy.
-Niestety. Za takie spóźnienie należy się pani 50% zniżki! - powiedział bardzo przepraszającym tonem dostawca.
-No dobrze... - westchnęła mama.
***
Dzisiaj w szkole szło mi bardzo dobrze. Po pierwsze, Wilka nie było w szkole. Po drugie, pani od polskiego rozdawała klasówki.
-Franek ?- spojrzała na mojego przyjaciela. Czwórka plus.
-Yes! szepnął radośnie wyżej wymieniony.
-Bob ? - tym razem jej zimny i surowy wzrok padł na mnie. - Czwórka minus.
-Oł mamusia moja - także szepnąłem radośnie.
***
-Czyli opłacało się ściągać, co? - zapytał mnie na przerwie Franek.
-Nie ściągałem!, oburzyłem się. Napisali tam tylko nazwę, imiona bohaterów i czas wydarzenia. Strasznie dawno się to działo , 2020 rok. Resztę jakoś mi się udało wymyślić. Nie wiem jak, ale udało mi się.
-Łał! Naprawdę?- zapytał mnie głosem niedowiarka.
-Serio, serio.
-Drrrrrrr!!! - zadzwonił dzwonek na plastykę, przedmiot, który jest na drugim miejscu w mojej tabeli ulubionych przedmiotów (oczywiście na samym końcu jest polak).
Cała klasa 5ż wgramoliła się do pracowni. W środku pachniało farbami i słychać było kapiącą z kranów wodę. Wszyscy usiedli na swoich miejscach. Czekaliśmy aż do klasy wejdzie pani Martyna Kalubo. Minęła minuta, dwie, trzy. Wreszcie klamka zaczęła powoli się przekręcać, drzwi z cichym piskiem zaczęły się przesuwać i w progu stanął...
-Dzień dobry dzieci. Mam z wami dzisiaj zastępstwo - powiadomił pan Bartosz Okular, nasz nauczyciel informatyki. - Dzisiaj nauczymy się jak robić grafikę 3-D i umieścimy je na naszych stronach, którymi zajmowaliśmy się na ostatnich zajęciach z komputerów.
-Yeees! – okrzyk radości wydobył się z trzydziestu paru gardeł. Wszyscy lubili pana Bartka.
***
W domu mama zapytała mnie co dzisiaj robiliśmy w szkole. Opowiedziałem jej o zastępstwie na plastyce.
-Fajna ta twoja stronka - pochwaliła mnie, kiedy pokazałem jej mój projekt z informatyki. Wiesz co ma być dodane po tym?
-Dokładnie nie, ale słyszałem, że mamy dodać różne gadżety typu księga gości, kalendarz i zegarek.
Specjalne podziękowania do Babcia-Z za redakcję (możliwe, że jest trochę błędów ponieważ było kilka drobnych błędów przy kopiowaniu ).
|
|